Stacja kolejowa w Harlingen

You are here

Stacja kolejowa w Harlingen

... rzeciw, na drugim końcu głównego placu miasta, stoi szczęśliwie zachowany z wojennych zniszczeń piękny gotycki budynek Goudkantoor. Został zbudowany z przeznaczeniem na biuro miejscowego poborcy, a nazwę tłumaczy się dokładnie na "Złote Biuro". Podobnie jak Martinitoren, Goudkantoor otoczony jest współczesną architekturą. Oraz setkami rowerzystów w każdym wieku, jak przystało na miasto o największym udziale rowerzystów w transporcie miejskim w Holandii. Ruch rowerowy dopuszczony jest tu na wszystkich ulicach, a na większości z nich wybudowano dwukierunkowe, szerokie drogi rowerowe. Goudkantoor - Złote Biuro w Groningen Co się je w Holandii? Kibbeling! Po dość podobnej kuchni niemiecko-austriackiej w Saksonii i w Austrii, a potem po włoskim jedzeniu...

Zobacz więcej: Niderlandy, czyli Holandia: Morze Wattowe, Fryzja i Groningen.

Obserwuj Znajkraj na Facebooku i Instagramie, zobacz nowe Ministerstwo Turystyki Rowerowej :-)

Nasi Partnerzy

Miejsca Przyjazne Rowerzystom
Bird.pl. Wędrowne wczasy rowerowe
Wędrowne wczasy rowerowe
Szlaki rowerowe w Brandenburgii
Rowery turystyczne

... harakterystyczny gmach dawnego sądu, a w nim restauracja wyróżniona przez przewodnik Michelin. Czasy wielorybników przypomina pomnik kaszalota - z ogromnego posągu co kilkanaście minut tryska fontanna wody. Może to symboliczny znak, że kaszaloty ostały się holenderskiej obławie? Kutry rybackie w porcie w Harlingen we Fryzji Willem Barents pochodzi z Fryzji W XVII wieku wielorybnictwo podobno stało się wręcz podstawową gałęzią holenderskiego przemysłu, a na Spitsbergenie powstała nawet holenderska osada założona w tym celu. Po II wojnie światowej w polowaniach na wieloryby uczestniczył specjalny statek-przetwórnia nazwany imieniem Willema Barentsa. Ten słynny podróżnik odkrył nazwane potem jego imieniem Morze Barentsa i Wyspy Barentsa. Poświęcił ...

Stacja kolejowa w Harlingen

Stacja kolejowa w Harlingen

... e w przeciwieństwie do poprzednich miejsc z naszej podróży, moja przyczepka w Holandii nie budziła żadnych emocji. Holendrzy, sami korzystający z wielu oryginalnych rowerów i zaawansowanych rowerowych rozwiązań, mojego “trzeciego koła” zdawali się nie dostrzegać. Rowery przed budynkiem zabytkowej miejskiej wagi w Leeuwarden Za to ja dostrzegałem ich rowery! Jeszcze pierwszego dnia, spędzonego na uliczkach Leeuwarden, bolała mnie szyja od kręcenia głową na wszystkie strony. I to wcale nie za atrakcyjnymi i pięknie ubierającymi się na rower Holenderkami (cycle chic!), ale za ich i ich partnerów rowerami. Nie brakowało wśród nich wciąż rzadko spotykanych u nas rowerów cargo, gdzie wiezionym “towarem” zwykle były dzieci. Dzieci czasem chowano pod...

Przeczytaj wszystko: Niderlandy, czyli Holandia: Morze Wattowe, Fryzja i Groningen.

Ostatnie relacje z tras rowerowych

Zobacz inne zdjęcia: