- Majówka: najpierw północne Niemcy, potem Berlin
- Efektowny wystrój kościoła farnego w Güstrow
- Ponad sto dworów, pałaców i zamków Meklemburgii
- Sieć rowerowych szlaków turystycznych
- 600 kilometrów Szlaku Jezior Meklemburskich
- Rybne bułeczki w barze w Krakowie
- Pałace w Ulrichshusen, Göhren-Lebbin i Klinku
- Szutrowe nawierzchnie szlaków rowerowych
- Oryginalny most obrotowy w Malchowie
- W restauracji jak w łodzi podwodnej
- Müritzeum - regionalne muzeum przyrodnicze
- Największy park narodowy Niemiec
- Wiosna to w Niemczech czas szparagów
- Szparagowo-barokowe Neustrelitz nad Zierker See
- Pojezierze Meklemburskie jak nasze Mazury
- Raj dla turystyki wodnej
- Miasto czterech bram i pałac kultury
- Bezpośredni pociąg regionalny ze Szczecina
- Dobre miejsce na pierwszą niemiecką wycieczkę
Majówka: najpierw północne Niemcy, potem Berlin
Na Pojezierzu Meklemburskim w Niemczech spędziliśmy pierwszą część długiego majowego weekendu. Naszą trasę po Meklemburgii rozpoczęliśmy w mieście Güstrow, położonym na linii kolejowej Szczecin-Schwerin. Kierując się znakami kilku szlaków rowerowych, w tym najbardziej popularnego szlaku rowerowego północnych Niemiec, czyli Szlaku Rowerowego Jezior Meklemburskich, objechaliśmy środkowy obszar pojezierza, przejeżdżając przez atrakcyjny Park Narodowy Müritz i kończąc naszą bardzo udaną trasę w Neubrandenburgu. Na drugą część majówki wybraliśmy Berlin i Mur Berliński, dokąd zawiózł nas bezpośredni niemiecki pociąg regionalny.
Efektowny wystrój kościoła farnego w Güstrow
Fara na głównym miejskim placu w Güstrow piękną gotycką bryłą przypomniała nam naszą poprzednią podróż po krainie niemieckiego gotyku bałtyckiego. Za cenniejszą od kościoła farnego uznaje się jednak kolegiatę w Güstrow, pochodzącą z XIII wieku. Wśród znajdujących się wewnątrz obiektów zwraca uwagę wisząca rzeźba autorstwa Ernsta Barlacha, rzeźbiarza z przełomu poprzednich stuleci. “Lewitująca” postać posiada twarz Käthe Kollwitz, niemieckiej rzeźbiarki, i jest hołdem dla poległych w I wojnie światowej. Wrażenie robią też efektowne drzewa genealogiczne Ulryka, księcia Meklemburgii, a także stojące przed nimi rzeźby fundatora i dwóch jego żon. Trudno nie spojrzeć z zachwytem na gotycki ołtarz z warsztatu Hinrika Bornemanna.
Ponad sto dworów, pałaców i zamków Meklemburgii
Już w Güstrow stanęliśmy pod pierwszym z kilkunastu dworów, pałaców i zamków, które wyznaczały naszą marszrutę. W XVI i XVII wieku zamek Güstrow był drugą - obok zamku w Schwerinie - najważniejszą rezydencją książąt meklemburskich, a dzisiaj mieści się w nim muzeum regionalne. Podobnych obiektów na Pojezierzu Meklemburskim jest ponad sto. Mają różny charakter, wiele znajduje się w rękach prywatnych właścicieli, a w części urządzono stylowe hotele i pensjonaty. Cieszyło nas, że do większości z tych miejsc można było wejść i choćby rzucić okiem na wnętrza, rozejrzeć się po parku lub ogrodach, zachwycić widokiem z pałacowego tarasu i na moment poczuć dworską atmosferę sprzed dziesiątek czy setek lat.
Sieć rowerowych szlaków turystycznych
Podczas tego pobytu w Niemczech nie trzymaliśmy się przebiegu jednego, wybranego szlaku rowerowego, ale jechaliśmy kilkoma, które wśród jezior Meklemburgii prowadziły nas między rezydencjami dawnych meklemburskich możnowładców. W Güstrow trafiliśmy na jeden z najpopularniejszych szlaków północnych Niemiec i Meklemburgii-Pomorza Przedniego - około 700-kilometrową trasę Berlin-Kopenhaga. Przez te tereny przebiega również krzyżujący się z nią szlak Hamburg-Rugia. Dobrą inspiracją do rowerowej wycieczki po tych terenach może być też jeden z kilku szlaków okrężnych, w tym 135-kilometrowa Trasa Zamkowa (Schlösser-Rundweg), łącząca kilkanaście pałaców i zamków, a także 83-kilometrowy szlak rowerowy wokół jeziora Müritz (Müritz-Rundweg).
600 kilometrów Szlaku Jezior Meklemburskich
Jednak trasą rowerową, która wydaje się być najlepszym narzędziem do zwiedzania na rowerze Pojezierza Meklemburskiego, jest ponad 600-kilometrowy Szlak Rowerowy Jezior Meklemburskich (Mecklenburgischer Seen-Radweg). Szlak zaczyna się już na wyspie Uznam, biegnie nawet chwilę w stronę Szczecina, a potem kieruje się do południowej granicy meklemburskiego kraju związkowego i pasem pojezierzy prowadzi aż do Lüneburga w Dolnej Saksonii. Na trasie tego szlaku leży tylko jedna stacja linii kolejowej ze Szczecina - Neubrandenburg, gdzie kończyliśmy naszą kilkudniową wycieczkę. Więc aby spędzić na Szlaku Jezior Meklemburskich kilka dni, trzeba do niego dotrzeć z innej miejscowości, na przykład z Güstrow, jak my.
Rybne bułeczki w barze w Krakowie
Nasz długi weekend majowy dla Niemców to wciąż jeszcze czas przed startem sezonu wypoczynkowego. Domy letniskowe stojące na palach w trzcinach stały jeszcze puste, a przy kameralnych przystaniach smutno kołysały się na falach łodzie i jachty. Taka sytuacja miała swój niewątpliwy urok chociażby w postaci braku kolejki w barze rybnym w miejscowości Krakow am See, gdzie zatrzymaliśmy się na pierwszą przekąskę. Nasz wybór padł na naturalnie na Fischbrötchen, które dwa lata temu na szlaku wzdłuż Morza Bałtyckiego serwowane były głównie z rybami z Bałtyku i Morza Północnego. W niemieckim Krakowie oferowanymi rybami w bułeczkach były w większości ryby słodkowodne, wśród nich nawet sum. Nad morzem podawano je przeważnie na zimno, a w Krakowie - w solidnie podgrzanych bułkach.
Pałace w Ulrichshusen, Göhren-Lebbin i Klinku
Gdzieś między Krakow am See a Waren trasa zaprowadziła nas do renesansowego dworu Ulrichshusen, stojącego na niewielkim wzniesieniu nad jeziorem. Za miastem Malchow zobaczyliśmy skąpany w słońcu pałac w Göhren-Lebbin, przed którym szybko ustawiliśmy się do pamiątkowego zdjęcia. Niedaleko od niego, przed Waren nad jeziorem stoi pałac Klink z pięknym widokiem na ogromne jezioro Müritz. Wszystkie te efektowne obiekty mają szczęście do właścicieli lub lokalnych przedsiębiorców, którzy w ratowaniu zabytków widzą szansę na biznes. Szkoda, że wielu niszczejącym pałacom i dworom w Polsce brakuje podobnych wybawców.
Szutrowe nawierzchnie szlaków rowerowych
Warto wspomnieć, że szlaki rowerowe na Pojezierzu Meklemburskim bardzo często mają bardziej naturalny charakter, niż te najlepsze, najpopularniejsze szlaki rowerowe Niemiec. W Meklemburgii asfaltową drogę rowerową często zastępuje twarda, szutrowa droga leśna lub polna. W niczym to jednak nie odbiera przyjemności rowerowej podróży, a czasem nawet - gdy gładka, naturalna nawierzchnia przecina chronione obszary - dodaje jej dodatkowego uroku. Oczywiście dostępu do takiej drogi nadal nie mają kierowcy samochodów - jest spokojnie i bezpiecznie, nadal taka trasa może być atrakcyjna dla mniej wprawnych rowerzystów, osób starszych czy rodziców z dziećmi.
Oryginalny most obrotowy w Malchowie
Miejscowością, którą trzeba zobaczyć bedąc na Pojezierzu Meklemburskim, jest Malchow ze starym miastem położonym na niewielkiej wyspie, na którą można dostać się po oryginalnym moście obrotowym. Obecna konstrukcja mostu pochodzi z roku 2013 roku, jednak most obrotowy - o drewnianej konstrukcji! - istniał tu już od 1863 roku. Zniszczony przez II wojnę światową został zastąpiony konstrukcją, którą wymieniono na nową sześć lat temu. Tuż obok znajduje się ceniona restauracja rybna, pod której parasolami można umilić sobie oczekiwanie na obrót mostu konsumpcją pysznej zupy rybnej. W klasztorze widocznym naprzeciw na “stałym lądzie” znajduje się znane muzeum organów kościelnych.
W restauracji jak w łodzi podwodnej
Atrakcje na naszej trasie rozłożyły się dość równomiernie, ale najsympatyczniejsze wspomnienia wywieźliśmy z leżącego w połowie dystansu Waren i z jego okolic. To 21-tysięczne miasto, drugie pod względem powierzchni w Meklemburgii-Pomorzu Przednim, a dopiero ósme na liście pod względem liczby mieszkańców, leży na północnym brzegu jeziora Müritz, największego jeziora Niemiec. Przyjechaliśmy późnym popołudniem, więc pobyt w Waren zaczęliśmy od restauracji, do której - głodni po dniu jazdy - zostaliśmy skierowani przez naszego gospodarza. Na miejscu okazało się, że wnętrze restauracji U-Nautic stylizowane jest na łódź podwodną. Co prawda trudno nam było wyobrazić sobie, by ten typ okrętu mógł pływać po tutejszych jeziorach, ale trudno było odmówić lokalowi oryginalności. Po sympatycznym, towarzyskim wieczorze znaleźliśmy jeszcze siły na spacer po zadbanym rynku i biegnących do niego uliczkach.
Müritzeum - regionalne muzeum przyrodnicze
Dziś Waren trudno już nazwać zabytkowym miasteczkiem, gdyż ocalałą po wojennych zniszczeniach dawną zabudowę dodatkowo wyburzono w latach powojennych podczas przebudowy układu komunikacyjnego miasta. Jednak kilka zachowanych obiektów w połączeniu ze współczesną zabudową nadaje miastu miły, atrakcyjny charakter. Wśród tych współczesnych budowli jest Müritzeum - placówka edukacyjna i regionalne muzeum. Za pomocą interaktywnych ekspozycji opowiada o historii naturalnej i przyrodzie regionu Müritz, w tym o położonym wokół miasta Parku Narodowym Müritz. Müritzeum jest największym słodkowodnym obiektem akwarystycznym w Niemczech - posiada aż 26 akwariów, zamieszkałych przez podwodnych mieszkańców regionu. Nowy budynek otwarto w 2007 roku - powstał jako kontynuacja tradycji muzeum regionalnego. To powstało w Waren już w 1866 roku dzięki niemieckiemu podróżnikowi Hermannowi von Maltzanowi.
Największy park narodowy Niemiec
Park Narodowy Müritz jest największym lądowym parkiem narodowym Niemiec. Złożony jest z dwóch obszarów - oprócz obszaru położonego bezpośrednio nad jeziorem Müritz, ochroną objęta jest również obszar lasów bukowych o nazwie Serrahn, położonych na wschód od Neustrelitz. Wraz z czterema innymi starymi lasami bukowymi Niemiec i kilkoma fragmentami lasów bukowych w Karpatach został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO pod nazwą “Pierwotne lasy bukowe Karpat i innych regionów Europy”. To przez Park Narodowy Müritz biegł prawdopodobnie jeden z najlepszych rowerowych odcinków podczas naszego wyjazdu, należący do Müritz-Rundweg - szlaku rowerowego wokół całego jeziora. Szeroka asfaltowa autostrada z Waren na terenie parku narodowego zmieniła się w naturalną, mocno ubitą atrakcyjną leśną trasę przez parkowe obszary. Nasza wysoka ocena tego fragmentu trasy musiała być zbieżna z oceną innych - to tutaj, mimo powszedniego dnia w Niemczech, spotkaliśmy największą liczbę innych rowerowych turystów.
Wiosna to w Niemczech czas szparagów
Właściwie w każdej relacji z majówki w Niemczech wspominam, że przebojem w niemieckich lokalach gastronomicznych o tej porze roku są jednak nie ryby, a szparagi. W większości restauracji obecne jest okolicznościowe menu, w którym dominują białe, podłużne warzywa o wyjątkowym smaku. Zupa szparagowa, sałatka ze szparagami, a na główne danie szparagi w towarzystwie klasycznego sznycla lub podawane z ziemniakami i łososiem - posmakowaliśmy wszystkiego. Widok obiadowych talerzy naszej szóstki co chwilę przypominał szparagowy festiwal. I jak co roku, nikt z nas na to nie narzekał.
Szparagowo-barokowe Neustrelitz nad Zierker See
Szparagowe danie ze zdjęcia wyżej zjedliśmy w restauracji Bootshaus nad jeziorem Zierker See w Neustrelitz. W tej okolicy uwagę zwraca nadwodna architektura z dominującym budynkiem kapitanatu portu - to efekt przebudowy terenów portowych na budynki mieszkalne z końca XX wieku. Neustrelitz może pochwalić się również pięknie zrealizowaną budową barokowego centrum miasta z XVIII wieku, rozplanowanego wokół rozległego głównego placu miejskiego, z którego odchodzi osiem prostych ulic w kształcie gwiazdy. Wrażenie robi i przestrzeń rynku, ale i efektownie zrewitalizowane budynki wokół placu z oryginalnym kościołem miejskim i ratuszem.
Pojezierze Meklemburskie jak nasze Mazury
Pojezierze Meklemburskie przypomina charakterystyką geograficzną nasze Mazury. Nawet największe jezioro niemieckiego regionu jest podobnej wielkości jak nasze Śniardwy. Tyle że poza zbliżonymi kwestiami geograficznymi, miedzy dwoma regionami więcej będzie różnic niż podobieństw. Największe wrażenie na naszej 6-osobowej ekipie robiło - jak to zwykle w Niemczech - bezpieczeństwo podróży. Trudno było nie zwrócić uwagi na wyraźnie wolniej jeżdżące samochody po publicznych drogach, którymi biegnie tutaj część szlaków rowerowych. Nie sposób było nie dostrzec dużo spokojniejszej atmosfery w miejscowych knajpkach wieczorami, znacząco różniącej się od mało wyszukanych letnich klimatów nad naszymi jeziorami. I oczywiście - nie można było nie doceniać świetnych warunków do jazdy rowerem po dużej liczbie dobrze przygotowanych szlaków rowerowych.
Raj dla turystyki wodnej
Ale to nie rowerzyści wydają się być najczęstszymi gośćmi na Pojezierzu Meklemburskim. Cały region jest popularnym miejscem uprawiania sportów i turystyki wodnej różnego typu. Jeziora połączone są kanałami żeglugowymi tworząc wielokilometrowe sieci szlaków wodnych. Jeden z fragmentów Szlaku Rowerowego Jezior Meklemburskich którym jechaliśmy przebiegał wzdłuż kanału Müritz-Havel, łączącego największe jezioro Niemiec z rzeką Hawelą, umożliwiającego dostanie się na Pojezierze Meklemburskie drogą wodną z samego Berlina. Te klimaty oglądaliśmy już kilka lat temu podczas wycieczki po północnej Brandenburgii, a później przejechaliśmy również końcowy odcinek szlaku rowerowego Haweli. O popularności tej formy wypoczynku niech świadczą także setki wodnych “garaży”, na które natknęliśmy się na koniec naszej trasy w Neubrandenburgu. Kolorowe, niewielkie hangary stojące wprost nad jednym z kanałów uchodzących do jeziora Tollensesee tworzyły malowniczą scenerię, zaledwie kilkaset metrów od jednej z czterech zachowanych, średniowiecznych bram miasta.
Miasto czterech bram i pałac kultury
Neubrandenburg jest trzecim co do wielkości miastem Meklemburgii-Pomorza Przedniego, to centrum gospodarcze i kulturalne Pojezierza Meklemburskiego. Dość szczególnie na tle odtworzonej zabytkowej pierzei rynku prezentuje się 16-kondygnacyjny "pałac kultury" - centrum edukacyjno-kulturalne HKB. Modernistyczna konstrukcja powstała w latach 60-tych jako przeciwwaga dla pobliskiego, 90-metrowego Kościoła Mariackiego, górującego nad zachowanym układem urbanistycznym Neubrandenburga. Miasto nazywa się też "miastem czterech bram" ze względu na zachowane, gotyckie bramy miejskie prowadzące do miasta przez podwójny łańcuch murów miejskich.
Bezpośredni pociąg regionalny ze Szczecina
Aby wyjechać na ciekawą wycieczkę rowerową w Niemczech nie trzeba wielkich nakładów. Na Pojezierze Meklemburskie dotrzeć można bezpośrednim pociągiem ze Szczecina do miast niemieckiej Meklemburgii-Pomorza Przedniego. To “Stadttore-Linie” - połączenie kolejowe uruchomione w 2016 roku przez Deutsche Bahn i Przewozy Regionalne. Nazwa opisuje charakterystykę trasy: “Linia Bram Miejskich” łączy Szczecin z miastami północnych Niemiec o kilkusetletniej historii, m.in. z Neubrandenburgiem, Güstrow, Schwerinem i Lubeką, których nazwy nadano kursującym po linii pociągom. Oczywiście w każdym znajduje się wygodny przedział rowerowy. A tani, całodzienny bilet grupowy uprawniający do nieograniczonych przejazdów na obszarze Meklemburgii-Pomorza Przedniego można nabyć nawet w kasie szczecińskiego dworca.
Dobre miejsce na pierwszą niemiecką wycieczkę
Pojezierze Meklemburskie jest idealnym regionem na pierwszą wycieczkę rowerową po Niemczech. Dobrze rozwinięta sieć szlaków rowerowych o zróżnicowanej, ale zawsze wygodnej nawierzchni, pozwoli na poznanie jakości niemieckich dróg rowerowych i podejścia Niemców do turystyki rowerowej w ogóle. A po pierwszej wycieczce lub wyprawie przyjdą następne, które - podobnie jak nam - przyniosą Wam na pewno wiele turystycznej radości.
W tym roku zawitaliśmy do Szczecina, ale nie mieliśmy czasu na przekroczenie granicy. Zauważyliśmy, że jest dobra komunikacja pkp z Niemcami, które chętnie odwiedzimy - mamy nadzieję w przyszłym roku.
Parę postów wstecz czytaliśmy o aparacie Lumix TZ 200 - czy nadal go używasz? czy dalej spełnia odpowiednie wymagania i ładnie robi po takim czasie ujęcia?
pozdrawiamy.
Cześć! :) Tak, Szczecin - jak przystało na rozwinięte miasto nadgraniczne - ma bardzo dobre połączenia z Niemcami. Jeśli dobrze pamiętam, na linii do Lubeki/Schwerina pociąg odjeżdża przez cały dzień co 2 godziny. A jeszcze jest drugi kierunek, czyli Pasewalk/Berlin. O ile pamiętam, do samego Berlina też są bezpośrednie połączenia (choć nie dam sobie nic za to obciąć).
Aparat jest bardzo w porządku, jeździ jako nasz aparat zapasowy i od zadań specjalnych :) - w Południowym Tyrolu ten gigantyczny zoom świetnie ściągał z daleka niewielkie ziemne piramidki koło Bolzano, a w Holandii z kolei mogłem uwiecznić dzikie konie pasące się w oddali wśród stad ptactwa w jednym z parków narodowych. Fajna, wdzięczna maszynka :)
Pozdrawiam również, bezpiecznych podróży :)
Szymon, a jeszcze jedno. Ten region nie wygląda na specjalnie spektakularny, a Ty polecsz go na pierwszy raz? Wolałbym jechać nad Morze Baltyckie, nawet na Łabęa już na pewno gdzieś na najlepsze niemieckie trasy na zachodnie Niemiec. Dlaczego tak?
Gdy to pisałem, że może to będzie dziwiło, ale... tak, tak, właśnie tak. Polecam przede wszystkim dlatego, bo Pojezierze Meklemburskie to taki przegląd różnych dróg rowerowych - od bardzo dobrych piaszczystych dróg po świetne asfalty - taka galeria dobrych rozwiązań rowerowych. Bo nie sztuka zrobić i utrzymać rowerowe asfalty - sztuka stworzyć rowerową trasę turystyczną z różnych dostępnych rodzajów dróg.
A dwa - na mnie Pojezierze Meklemburskie jeszcze robi wrażenie, bo pokazuje, że nasze Mazury nie muszą być takie obleśne i zalane hałasem i tandetą, jak to się często zdarza. W Meklemburgii jest dokładnie ten sam krajobraz, te same piękne warunki do aktywności wodnych, ale wokół jest cicho, grzecznie, na poziomie.
Te dwie kwestie miałem głównie na myśli - teraz brzmię jaśniej? ;)
Zapytałam o Saksonię ale tu też to samo - gdzie jechać tu czy do Saksonii i gdzie wtedy możemy zostawić auto w długi weekend? I jaką trasę polecałbyś na trzy dni w listopadzie? Dzięki
To zależy :) - od tego gdzie mieszkacie. Gdzie macie bliżej - do Saksonii czy do Meklemburgii? W Saksonii na pewno są atrakcje zupełnie innego kalibru - to światowej sławy miejsca i kolekcje, podczas gdy Meklemburgia to jednak liga regionalna :). Ale to wcale nie musi przesądzać sprawy na rzecz Saksonii. Bo te atrakcje w Saksonii wymagają postoju, zatrzymania, pobytu stacjonarnego, przynajmniej przez dzień-dwa. Jeśli macie czas ograniczony do weekendu, to lepiej jechać na Pojezierze Meklemburskie, tutaj przede wszystkim się jeździ :), zwiedzania jest mniej.
Trasa - prześledźcie przebieg linii kolejowej Szczecin-Schwerin. Zostawcie samochód na jednej ze stacji i zróbcie sobie trasę łukiem do innej stacji na tej linii. Potem wróćcie pociągiem do samochodu. Tak na szybko, do głowy przychodzi mi Neubrandenburg i jazda po mniej więcej naszej trasie, ale w przeciwnym kierunku, na zachód. Proszę - powodzenia! :)
Dodaj Twój komentarz