- Elberadweg - ulubiony szlak rowerowy Niemców
- Doskonały darmowy roadbook dla turystów
- Po drodze Drezno, Wittenberga, Magdeburg i Hamburg
- Wygodny dojazd w niemieckich pociągach
- Wymarzone miasto na start wycieczki rowerowej
- Numer jeden - Historyczne Zielone Sklepienie
- Świeżo" odbudowany Kościół Mariacki
- Militaria, samochody, historia i transport
- Pierwsze kilometry na szlaku Łaby
- Malownicza sceneria w Pałacu Wackerbarth
- Pod kołami pełen wachlarz nawierzchni
- Caspar David Friedrich malował też Łabę
- Noc Walpurgii na zamku w Miśni
- Doskonała końcówka dnia nad Łabą
- Najlepszy nocleg na szlaku rowerowym Łaby
- Schloss Seußlitz kilkaset metrów od szlaku
- Szlak rowerowy o wybitnie łagodnym charakterze
- Jedziemy przez Rezerwat Biosfery Środkowej Łaby
- Drogi rowerowe po obydwu stronach rzeki
- Przemysł stalowy i historyczne spotkanie
- Pierwszy niemiecki kościół rowerowy
- Wieki historii w kameralnym Torgau
- Starorzecza i lasy łęgowe nad Łabą
- Gdzie Gdańsk spotyka Zakopane
- Nie chcą muru, chcą nadrzecznej tożsamości
- Wittenberga druga najciekawsza po Dreźnie
- Hotele przyjazne rowerzystom wzdłuż Elberadweg
- Zupełnie cudowne Ogrody Dessau-Wörlitz
- Bauhaus: rewolucyjny design w Dessau-Roßlau
- Trzy obiekty z listy UNESCO jednego dnia
- Dessau-Roßlau wyburza stare bloki
- Kania ruda - gospodyni nad Łabą
- Betonowe zapory bronią wjazdu do lasu
- Kameralne zamki i pałace przy szlaku
- Niezwykła budowla chroni przed powodzią
- Po Magdeburgu spodziewaliśmy się więcej
- Zielona Cytadela w kontraście do katedry
- Wzorcowe niemieckie drogowskazy rowerowe
- Szlak rowerowy Łaby - pozycja obowiązkowa

Elberadweg - ulubiony szlak rowerowy Niemców
Elberadweg to również jeden z najpopularniejszych szlaków rowerowych w całej Europie. Ma około 1200 kilometrów długości i biegnie wzdłuż Łaby – od jej źródeł w czeskich Karkonoszach aż po ujście w niemieckim Cuxhaven nad Morzem Północnym. W ogólnym ujęciu Szlak Łaby oferuje zróżnicowany krajobraz – od górskich dolin w Czechach i południowych Niemczech, przez malownicze winnice, aż po rozległe równiny i nadmorskie wybrzeże. Trasa – jak to zwykle bywa w Niemczech – jest dobrze oznakowana i nie sprawia nawigacyjnych kłopotów. Jak wszystkie dobre szlaki rowerowe wzdłuż rzek, Elberadweg jest bardzo łagodna pod względem nachylenia i przystosowana do potrzeb rowerzystów o różnym poziomie zaawansowania, choć… o tym więcej w dalszej części artykułu. Szlak rowerowy Łaby znany jest również z dobrej infrastruktury turystycznej – działa tu nie tylko Bett+Bike, czyli ogólnoniemiecki system miejsc noclegowych przyjaznych rowerzystom, ale także mniejszy, skupiający wyłącznie gospodarzy obiektów leżących nad Łabą.

Doskonały darmowy roadbook dla turystów
Listę obiektów oferujących usługi dla rowerzystów znajdziemy nie tylko na oficjalnej stronie elberadweg.de, ale także w bardzo dobrze przygotowanym, bezpłatnym przewodniku po Elberadweg, który pełni funkcję rowerowego atlasu. Ta poręczna książeczka, idealnie mieszcząca się w mapniku, liczy ponad 100 stron informacji o szlaku – od ogólnych wskazówek po szczegółowe mapy. I to właśnie mapy są jej największym atutem: pokazują nie tylko szczegółowy przebieg szlaku po obu stronach Łaby, ale też praktycznie zaprezentowany kilometraż, połączenia z innymi szlakami, lokalizacje noclegów, restauracji i atrakcji. W przewodniku znajdziemy też kod QR prowadzący do strony internetowej z aktualnymi komunikatami o trwających pracach drogowych i związanych z nimi objazdach. Naprawdę dobra rzecz i duża wartość w drodze. Bezpłatna!

Po drodze Drezno, Wittenberga, Magdeburg i Hamburg
Szlak rowerowy Łaby może być inspiracją do dłuższej wyprawy rowerowej, ale dzięki wygodnym połączeniom kolejowym i drogowym świetnie sprawdzi się również jako przewodnik podczas kilkudniowych wycieczek po Niemczech, a nawet krótszych, weekendowych wypadów. Zresztą, leżące nad Łabą miasta same podpowiadają praktyczne i ciekawe warianty trasy. Pierwszą, patrząc od źródła, jest odcinek z Pragi (z początkiem wzdłuż Wełtawy) do Drezna (ok. 240 km) – w większości po stronie czeskiej, biegnący przez malowniczy przełom Łaby i słynną Szwajcarię Saksońską. Kolejny etap – z Drezna do Magdeburga (ok. 300 km) – to właśnie ten, o którym piszę w tym artykule. Następny to bardziej weekendowa propozycja: z Magdeburga do Wittenberge (nie mylić z „lutrowską” Wittenbergą wcześniej) – na północy Brandenburgii (ok. 150 km), świetnie skomunikowana z Berlinem zarówno na początku, jak i na końcu trasy. A na koniec jeszcze etap z Wittenberge do Hamburga (ok. 190 km) – z możliwością przedłużenia nad Morze Północne i połączenia z EuroVelo 12, czyli Szlakiem Morza Północnego.

Wygodny dojazd w niemieckich pociągach
Na start wycieczki po Elberadweg między Dreznem a Magdeburgiem można dotrzeć zarówno pociągiem, jak i samochodem. Jadąc pociągiem z Polski – z Warszawy, Poznania czy Gdańska – trzeba przesiąść się we Frankfurcie nad Odrą, a następnie w Chociebużu (Cottbus). Droga powrotna wypada korzystniej – Magdeburg i Frankfurt łączy bezpośrednie połączenie regionalne RE1 przez Berlin. Oczywiście nie ma problemu z przewozem rowerów – wszystkie regionalne pociągi je zabierają, a rezerwacja nie jest wymagana. Do Drezna (lub Magdeburga) można też bez problemu dotrzeć samochodem – w takim przypadku powrót z końca trasy ułatwi szybkie połączenie InterCity obsługiwane przez Deutsche Bahn. Przejazd dalekobieżnym piętrusem z końca trasy na początek (lub odwrotnie) zajmuje niespełna trzy godziny, a do dyspozycji rowerzystów jest przestronny, wygodny przedział mieszczący sześć rowerów. Uwaga – w tym pociągu obowiązuje rezerwacja miejsc zarówno dla pasażerów, jak i dla rowerów.

Wymarzone miasto na start wycieczki rowerowej
Drezno to jedno z tych wymarzonych miejsc na start rowerowej wycieczki. Być może nawet jedno z najciekawszych – różnorodne, a przy tym oferujące atrakcje o naprawdę wysokiej wartości. Jeśli macie nieco więcej czasu i nie zależy Wam wyłącznie na jeździe po Szlaku Łaby, w Dreźnie bez trudu można spędzić 2–3 dni, zanim ruszy się w trasę. I choć miasto liczy ponad pół miliona mieszkańców, większość wartych odwiedzenia miejsc znajduje się na stosunkowo niewielkim obszarze – w tym na terenie odbudowanego Starego Miasta.

Numer jeden - Historyczne Zielone Sklepienie
Miejscem numer jeden w Dreźnie jest Historyczne Zielone Sklepienie w Zamku Rezydencyjnym – jedna z najstarszych i najbogatszych kolekcji klejnotów i dzieł sztuki użytkowej w Europie. Zgromadzono tu bezcenne arcydzieła jubilerskie, królewskie insygnia oraz misternie wykonane przedmioty ze złota, srebra, kości słoniowej czy bursztynu. Wśród nich można zobaczyć m.in. naczynia inkrustowane szmaragdami i rubinami, niegdyś zarezerwowane dla najpotężniejszych monarchów. Ekspozycja została odtworzona zgodnie z XVIII-wieczną wizją Augusta Mocnego, elektora Saksonii, który stworzył barokowy „gabinet cudów”. To miejsce zachwyca nie tylko zawartością, ale też niezwykłą oprawą – zwiedzający poruszają się po bogato dekorowanych salach, gdzie każdy eksponat lśni w starannie zaprojektowanym oświetleniu. Warto wcześniej zarezerwować bilety – liczba odwiedzających jest ograniczona.

Świeżo" odbudowany Kościół Mariacki
Stare Miasto w Dreźnie to perła barokowej architektury – choć jego obecny kształt to w dużej mierze efekt żmudnej odbudowy po zniszczeniach II wojny światowej. Symbolem tego procesu jest protestancki kościół Frauenkirche – monumentalna świątynia z charakterystyczną kamienną kopułą, przez stulecia dominującą w panoramie miasta. Zbudowana w latach 1726–1743 według projektu George’a Bähra, Frauenkirche uchodziła za arcydzieło architektury protestanckiej i jeden z największych kamiennych budynków kopułowych w Europie. W nocy z 13 na 14 lutego 1945 roku, podczas alianckiego nalotu, świątynia została doszczętnie zniszczona, a jej ruiny przez kolejne dekady pełniły funkcję pomnika wojny. Dopiero po zjednoczeniu Niemiec rozpoczęto zakrojoną na szeroką skalę odbudowę, zakończoną w 2005 roku.

Drezno słynie również z niezwykłej panoramy Starego Miasta, którą wieczorami można podziwiać z przeciwległego brzegu Łaby. W zależności od pory roku słońce oświetla drezdeńskie zabytki z różnych wysokości i kątów, każdego dnia tworząc inny zestaw barw i nastrojów. Na tle nieba wyróżniają się monumentalna kopuła protestanckiego kościoła Frauenkirche oraz smukła wieża katolickiej katedry Hofkirche. Obok nich ciągną się klasycystyczny gmach Albertinum, rozpoznawalna sylweta Opery Sempera i barokowy kompleks Zwinger. To właśnie ta harmonijna linia monumentalnych budowli, odbijająca się wieczorami w spokojnej tafli Łaby, sprawia, że Drezno nazywane jest „Florencją nad Łabą”. Malowniczy widok miasta uwiecznił w XVIII wieku Bernardo Bellotto, znany jako Canaletto – nadworny malarz Augusta III, którego precyzyjne weduty do dziś stanowią cenne źródło wiedzy o dawnej architekturze Drezna.

Militaria, samochody, historia i transport
Drezno to również mniej oczywiste atrakcje, które opisywaliśmy po naszym pierwszym pobycie w Krainie Łaby. Wśród nich warto wymienić Niemieckie Muzeum Wojskowo-Historyczne (Militärhistorisches Museum der Bundeswehr) – nowoczesną i odważną instytucję z imponującym klinowatym wejściem zaprojektowanym przez Daniela Libeskinda, która krytycznie ukazuje historię konfliktów zbrojnych. Ciekawym doświadczeniem jest też wizyta w Szklanej Manufakturze Volkswagena (Gläserne Manufaktur), gdzie przez lata montowano luksusowe Phaetony, a dziś produkuje się elektryczne Golfy i prezentuje przyszłość motoryzacji. Wrażenie robi również Panometr Drezno (Panometer Dresden) – gigantyczna panorama 360° autorstwa Yadegara Asisiego, umieszczona w dawnym gazometrze, która przenosi odwiedzających w świat historycznego Drezna. Uzupełnieniem oferty miasta jest Niemieckie Muzeum Transportu (Verkehrsmuseum Dresden) – zaskakujące połączenie zabytkowej architektury barokowego pałacu Johanneum i nowoczesnej ekspozycji poświęconej rozwojowi transportu drogowego, kolejowego, wodnego i lotniczego.

Pierwsze kilometry na szlaku Łaby
Pierwsze kilometry na szlaku Łaby to przejazd przez nadłabskie Drezno – nowoczesne osiedla, niewielkie obszary przemysłowe, a potem coraz częściej i na coraz dłużej robi się zielono, przestrzennie, a głównym prowadzącym staje się rzeka. Czasem z bliska, czasem z pewnego dystansu możemy obserwować leniwie snującą się Łabę. Rowerzystów jest zauważalnie dużo – i to chyba każdego możliwego rodzaju. Od mieszkańców w codziennej drodze do szkoły czy pracy, po gości i turystów w trakcie krótszych i dłuższych aktywności. Na rowerach miejskich, górskich, szosowych, gravelach – a także turystycznych, zarówno elektrycznych, jak i tych klasycznych, analogowych.

W okolicach Drezna trudno się rozpędzić – ciekawe miejsca co chwilę każą się zatrzymywać. Tuż za miastem leży Radebeul, a w nim muzeum Karola Maya – autora, którego powieści wychowały pokolenia turystów rowerowych zafascynowanych Dzikim Zachodem. Nieco dalej znajduje się Altkötzschenbroda – urokliwa, historyczna dzielnica Radebeul, znana z kameralnej zabudowy i artystycznej atmosfery. Wąskie uliczki, odrestaurowane domy z muru pruskiego, niskie winnice i lokalne galerie tworzą spokojne miejsce, idealne na popołudniowy spacer. W centrum dzielnicy mieści się malowniczy rynek z małymi kawiarniami i winiarniami, gdzie można spróbować regionalnych win znad Łaby. Altkötzschenbroda regularnie gości festiwale, jarmarki i wydarzenia kulturalne, przyciągając zarówno mieszkańców, jak i turystów szukających autentycznego klimatu. Leży niemal przy samym szlaku – warto tu zajrzeć choć na chwilę i poczuć powiew saskiego spokoju.

Malownicza sceneria w Pałacu Wackerbarth
Właśnie przez Altkötzschenbroda biegnie najkrótszy i chyba najwygodniejszy zjazd ze szlaku w kierunku Pałacu Wackerbarth, również położonego w Radebeul. Ten barokowy kompleks z pięknie utrzymanym ogrodem i winnicami na pobliskim zboczu to nie tylko zabytkowa rezydencja, ale także nowoczesna winiarnia i centrum enoturystyki – a może nawet jeden z symboli Saksonii. Można tu wziąć udział w degustacji win, zamówić kieliszek wybranego trunku w letniej restauracji pod parasolami, zwiedzić piwnice lub po prostu usiąść w ciszy ogrodu z widokiem na winorośle. Pałac nosi imię Christiana von Wackerbartha – dyplomaty i mecenasa sztuki na dworze Augusta Mocnego – i do dziś łączy elegancję dawnych czasów z żywą kulturą wina. Naprawdę, miejsce warte niewielkiego zboczenia z głównej trasy.

Pod kołami pełen wachlarz nawierzchni
A potem to już długa prosta do wspaniałej Miśni. Ale zanim o samej Miśni, warto wspomnieć o drogach rowerowych – bo już na tym krótkim odcinku dobrze widać, jaki charakter ma jazda po Elberadweg. Dla nas było to spore zaskoczenie, jak często szlak rowerowy Łaby prowadził po… brukach! Przyzwoitych, dobrze przejezdnych, z drobnej, równo kładzionej kostki – ale jednak brukach. A gdy bruki się kończyły, zaczynał się behaton, czyli betonowa, wielokształtna kostka, którą często wykładane są drogi wzdłuż wałów przeciwpowodziowych Łaby. To właśnie oblicze tej 30-letniej Królowej Łaby – trzy dekady dziedzictwa, które nie tak łatwo całkowicie przekształcić w nowe, gładkie asfaltowe trasy rowerowe. A jednak – co zaskakujące – dość szybko zaakceptowaliśmy tę mozaikę nawierzchni, a może nawet… trochę ją polubiliśmy?

Caspar David Friedrich malował też Łabę
Odcinek Łaby między Dreznem a Miśnią – wijący się leniwie wśród łagodnych wzgórz, winnic i barokowych miasteczek – ma w sobie coś niemal malarskiego. Trudno się dziwić, że właśnie te pejzaże inspirowały Caspara Davida Friedricha, mistrza niemieckiego romantyzmu, który potrafił z pozornie zwyczajnych widoków wydobyć głębię emocji i duchowego zamyślenia. Choć najbardziej znany jest z obrazów gór, morza i samotnych postaci na tle bezkresu, także dolina Łaby – z jej miękkim światłem, porannymi mgłami i spokojem rzeki – była dla niego przestrzenią refleksji. Dziś, przemierzając ten fragment Elberadweg, łatwo poczuć podobną ciszę i skupienie, które Friedrich tak sugestywnie przekazywał na swoich płótnach.

Noc Walpurgii na zamku w Miśni
Widok na Miśnię z wąskiego, pieszo-rowerowego mostu, którym biegnie szlak rowerowy Łaby, to bez wątpienia jeden z najpiękniejszych widoków w Niemczech. Miśnieńskie Stare Miasto stopniowo wspina się w górę wzdłuż brukowanych uliczek, prowadzących ku zamkowi Albrechtsburg. Ten majestatyczny zamek góruje nad miastem – elegancki i surowy zarazem, z charakterystycznymi wieżami i stromym dachem, który niemal przecina niebo. To właśnie tutaj narodziła się europejska porcelana – w jego wnętrzach działała pierwsza manufaktura, dająca początek słynnej fabryce na obrzeżach miasta. Z zamkowych punktów widokowych rozpościera się panorama pełna uroku – domy z muru pruskiego, wąskie zaułki i kameralne winiarnie tworzą atmosferę, w której łatwo się zasiedzieć. Miśnia zachwyca detalami – zdobionymi fasadami, rzeźbami, historycznymi tablicami, ale też spokojnym rytmem życia, który udziela się każdemu, kto tu zawita.

Nasza droga na zamek i do katedry św. Jana i Donata, będącej integralną częścią tej imponującej budowli, biegła brukowaną serpentyną – niemal jak te w górach. Na końcu wspinaczki czekał wysoki kamienny most, tuż obok restauracja z tarasem widokowym, a dalej – zamkowy dziedziniec. Tam spotkała nas niespodzianka: Niemcy obchodzili Noc Walpurgii, czyli tradycyjne wiosenne święto przypadające na noc z 30 kwietnia na 1 maja. W Saksonii i innych regionach kraju celebrowane jest ono podczas plenerowych wydarzeń – z ogniskami, kostiumami czarownic, muzyką na żywo i symbolicznym pożegnaniem zimy. Zamkową przestrzeń wypełnili poprzebierani uczestnicy festynu, rozstawiono stragany, unosił się zapach grzanego wina i grillowanych kiełbasek, a ze sceny rozbrzmiewały pierwsze dźwięki koncertu.

Doskonała końcówka dnia nad Łabą
Dzień chylił się ku końcowi, a niebo zalało się intensywnym, ciepłym światłem majowego zachodu słońca. W takich malowniczych warunkach pokonywaliśmy ostatnie kilometry pierwszego dnia jazdy, oślepiani promieniami odbijającymi się od tafli Łaby. Powoli opuszczaliśmy drezdeńską Krainę Łaby, mijając ostatnie winnice saksońskiego regionu winnego – jednego z najmniejszych w Niemczech, ale mającego duże znaczenie dla kultury niemieckiego wina. Ostatnie kilkaset metrów trasa prowadziła naprzeciw wzgórza Goldkuppe – jednego z najbardziej charakterystycznych punktów nad rzeką, skąd rozciąga się widok uznany w 2020 roku za jeden z najpiękniejszych nad Łabą. Tuż przed wzgórzem znajdował się nasz pensjonat – prowadzony przez rodzinę, która od kilkudziesięciu lat zajmuje się uprawą winorośli i produkcją lokalnego wina.

Najlepszy nocleg na szlaku rowerowym Łaby
To był bez wątpienia nasz najlepszy nocleg całej podróży - pensjonat Jana Ulricha znaleźliśmy na liście miejsc przyjaznych rowerzystom Bett+Bike, a zarezerwowaliśmy go przez Booking.com. Po spokojnej nocy w pokojach z widokiem na Łabę i krótkiej degustacji lokalnych win z "talerzem winiarza" przygotowanym przez gospodarzy, niespodziewaną atrakcją był następnego ranka mały słoiczek opisany jako Wein-Gelee. Ta galaretka winna, zrobiona z lokalnych winogron i cukru żelującego, okazała się gwiazdą śniadania. Posmarowana na świeżym chlebie, smakowała inaczej niż cokolwiek, co do tej pory jedliśmy - słodka, aromatyczna i pełna regionalnego charakteru. Liczyliśmy, że znajdziemy ją później w Magdeburgu jako pamiątkę, ale nawet w największych supermarketach nikt o niej nie słyszał. Więc jeśli zatrzymasz się tu i również się w niej zakochasz, koniecznie kup słoiczek prosto w winnicy. Wcale nie kosztuje dużo.

Schloss Seußlitz kilkaset metrów od szlaku
Tuż „za rogiem”, za skalnym urwiskiem wzgórza Goldkuppe, kryje się barokowy pałac Schloss Seußlitz, otoczony tarasowym ogrodem z widokiem na Łabę. To dawna letnia rezydencja biskupów miśnieńskich, której elegancka sylwetka przyciąga wzrok już z oddali. Pałac wzniesiono pod koniec XVII wieku według projektu znanego architekta Wolfganga George’a Hirschfeldta, a jego architektura nawiązuje do stylu francuskich rezydencji z epoki Ludwika XIV. Dziś pełni funkcję urzędu stanu cywilnego i miejsca wydarzeń kulturalnych, ale jego dziedziniec i park są dostępne dla spacerowiczów. Warto tu zajrzeć choć na chwilę – tym bardziej, że zaledwie kilkaset metrów dzieli to miejsce od drogi rowerowej wzdłuż Łaby.

Szlak rowerowy o wybitnie łagodnym charakterze
W tej okolicy kończą się wysokie skarpy i strome zbocza doliny – tak charakterystyczne dla drezdeńskiej Krainy Łaby. Tutaj szlak nabiera spokojniejszego, łagodnego charakteru, który będzie mu towarzyszył przynajmniej do Magdeburga. I choć przez większą część trasy będzie zdecydowanie płasko, wcale nie oznacza to nudy – szlak dość często i skutecznie zmienia kierunki oraz rodzaje nawierzchni. W dolinie coraz częściej pojawiają się rozległe terasy zalewowe – szerokie, płaskie równiny powstałe w wyniku wielokrotnych wylewów rzeki. To właśnie one nadają krajobrazowi otwartości i przestrzeni, a także przypominają o naturalnym rytmie Łaby, który przez wieki kształtował ten teren.

Jedziemy przez Rezerwat Biosfery Środkowej Łaby
Do największych zalet odcinka Elberadweg między Dreznem a Magdeburgiem należy Rezerwat Biosfery Środkowej Łaby (Biosphärenreservat Mittelelbe). Trasa rowerowa przecina tu największy w Europie Środkowej kompleks łęgów, zajmujący aż około 430 km². To obszar o wyjątkowej wartości przyrodniczej, gdzie zachowały się jedne z ostatnich naturalnych lasów zalewowych w dorzeczu Łaby. Rezerwat zachwyca malowniczymi nadrzecznymi łąkami, zacisznymi starorzeczami i wiekowymi dębami – krajobraz zmienia się tu niemal z każdym zakrętem rzeki. Występuje tu ponad 1000 gatunków roślin, 250 gatunków ptaków, 130 gatunków pszczół i 50 gatunków ważek. Rezerwat został wpisany na listę UNESCO już w 1979 roku jako jeden z pierwszych w Niemczech, a jego modelowe połączenie ochrony przyrody z rozwojem zrównoważonej turystyki sprawia, że to idealne miejsce na spokojną, bliską naturze podróż rowerową.

Drogi rowerowe po obydwu stronach rzeki
Bardzo charakterystyczną cechą szlaku rowerowego Łaby – i zarazem rzadko spotykaną w przypadku innych rzecznych tras rowerowych w Europie – jest to, że Elberadweg na wielu odcinkach biegnie po obu stronach rzeki. Dla rowerzystów to niesamowicie praktyczna elastyczność w planowaniu trasy – można swobodnie wybrać stronę, która danego dnia bardziej odpowiada: ze względu na słońce, wiatr, rodzaj nawierzchni czy atrakcje po drodze. Drogi rowerowe po obu brzegach to także możliwość tworzenia pętli bez konieczności wracania tą samą drogą – atrakcyjne rozwiązanie zarówno dla turystów planujących jednodniowe wypady, jak i dla tych na dłuższych trasach. Dużą rolę odgrywają tu przeprawy promowe, które same w sobie bywają ciekawym przeżyciem i okazją do chwili odpoczynku z widokiem na rzekę.

Trasę naszej pięciodniowej wycieczki wzdłuż Łaby wyznaczyły najkrótsze odcinki między miejscowościami i punktami nad rzeką, które chcieliśmy odwiedzić. Dzięki temu powstał dość losowy zestaw rodzajów dróg i nawierzchni po obu stronach Łaby, co z kolei pozwoliło nam na dość bezstronną, uczciwą ocenę jakości, jaką prezentuje szlak rowerowy Łaby. Rzeczywiście, największą część trasy stanowiły bardzo dobre, asfaltowe drogi rowerowe, zapewniające wysoki komfort jazdy. Co więcej, wiele z nich biegnie w malowniczych miejscach – blisko koryta rzeki – tworząc bardzo naturalny obraz Elberadweg. Wrażenie robi nie tylko równa nawierzchnia, ale też harmonijne wpisanie trasy w krajobraz – bez zbędnych barier czy niepotrzebnych objazdów. To dokładnie ten sposób prowadzenia szlaku, którego szukają rowerzyści chcący poznawać nowe miejsca w spokojnym, wygodnym tempie.

Przemysł stalowy i historyczne spotkanie
Miasta Riesa i Strehla oglądamy z przeciwnego brzegu Łaby – tak ułożyła się nasza trasa, a nie zauważyliśmy wystarczających atrakcji, by zmieniać kierunek. Mimo to warto wiedzieć, że Riesa przez dziesięciolecia była ważnym ośrodkiem przemysłu ciężkiego - zwłaszcza stalowego - co wciąż widać po ogromnych terenach dawnego zakładu Stahl-und Walzwerk. Chwilę dalej, praktycznie obok, znajduje się miasto Strehla, jedno z najstarszych w Saksonii - jego początki sięgają wczesnego średniowiecza. Strehla ma cichy, prowincjonalny charakter, ale zapisało się w historii jako miejsce pierwszego spotkania amerykańskich i radzieckich wojsk w kwietniu 1945 roku - choć oficjalna narracja przypisuje to wydarzenie pobliskiemu Torgau. To właśnie w okolicach Strehli żołnierze 69. Dywizji Piechoty Armii Amerykańskiej nawiązali pierwszy kontakt z jednostkami Armii Czerwonej, dzień przed symbolicznym uściskiem dłoni na moście w Torgau. Dla rowerzystów na Łabie to mniej znany, ale ciekawy epizod z końca II wojny światowej, który warto mieć na uwadze.

Pierwszy niemiecki kościół rowerowy
W drodze do Torgau naszą uwagę przyciąga jeszcze kościół w Wessnig, a dokładnie stojąca przed nim żółta tabliczka – to znak niemieckiego „kościoła rowerowego”. To właśnie tutaj, przy Elberadweg, w 2003 roku powstał pierwszy w Niemczech kościół oficjalnie otwarty dla rowerzystów, czyli tzw. Radfahrerkirche. Oznacza to, że świątynia pozostaje otwarta przez większą część dnia, oferując podróżnym chwilę ciszy, odpoczynek w cieniu, miejsce na zostawienie roweru, a czasem także dostęp do wody czy materiałów informacyjnych. To praktyczne i symboliczne zaproszenie dla wszystkich, którzy podróżują wolniej i uważniej – dokładnie tak, jak prowadzi Elberadweg.

Wieki historii w kameralnym Torgau
Jeszcze przed wjazdem do centrum Torgau warto specjalnym „ślimakiem” wjechać na most przecinający Łabę – z jego poziomu doskonale widać wzgórze z majestatycznym zamkiem Hartenfels, a także miejsce oficjalnego upamiętnienia spotkania wojsk amerykańskich i radzieckich z kwietnia 1945 roku. Tablica pamiątkowa i niewielki pomnik znajdują się na wschodnim brzegu rzeki, tuż przy moście, naprzeciwko zamku. Choć pierwszy kontakt żołnierzy miał miejsce dzień wcześniej, nieco dalej na południe – w okolicach Strehli – to właśnie Torgau stało się symbolem tego wydarzenia. To tutaj odbyła się oficjalna ceremonia, uwieczniona na zdjęciach i filmach, które obiegły potem cały świat.

Torgau zaskoczyło nas spokojem i niezwykle kameralną atmosferą, jak na miasto o tak bogatej historii. Sercem miasta jest rozległy plac przed monumentalnym ratuszem, którego renesansowa fasada robi ogromne wrażenie i nadaje centrum reprezentacyjny charakter. Aż trudno uwierzyć, że nie spotkaliśmy tu innych turystów – jedynie garstkę mieszkańców – a śniadanie zjedliśmy przy piekarnianym stoliku niemal w ciszy rynku, bez tłumów i pośpiechu. To wrażenie spokoju towarzyszyło nam również podczas zwiedzania zamku Hartenfels, który dominuje nad panoramą miasta. W jego wnętrzach działa dziś muzeum prezentujące historię regionu oraz rolę Torgau jako ważnego ośrodka reformacji i rezydencji elektorskiej.

Warto wiedzieć, że Torgau odegrało istotną rolę w historii reformacji – to właśnie tutaj zmarł Marcin Luter, a jego żona, Katarzyna von Bora, została pochowana. Miasto było też przez pewien czas siedzibą elektora saskiego, co tłumaczy rozmach zamku Hartenfels i obecność tzw. Schlosstreppe – spiralnych schodów zewnętrznych, uznawanych za jedne z pierwszych samonośnych konstrukcji tego typu w Europie. To także miejsce, gdzie w XVI wieku otwarto pierwszy protestancki kościół zbudowany specjalnie na potrzeby nowej wiary – kościół zamkowy, konsekrowany przez samego Lutra. Spacerując po cichych uliczkach starego miasta, łatwo poczuć ducha przeszłości – nie w formie widowiskowej inscenizacji, ale jako autentyczną, nienachalną obecność historii, wpisaną w mury, place i fasady.

Starorzecza i lasy łęgowe nad Łabą
Kolejny dzień nad Łabą upływa niemal w całości na bocznych, cichych drogach rowerowych, o których wspominałem wcześniej. Często szlak prowadzi wzdłuż dawnych starorzeczy, które potrafią zaskoczyć swoją lokalizacją – pojawiają się po stronie, po której nie spodziewamy się głównego nurtu rzeki. Fragment między Torgau a Wittenbergą zapamiętałem chyba jako jeden z najbardziej spokojnych, naturalnych odcinków całej trasy. Długie kilometry prowadzą przez pola, łąki i lasy łęgowe, gdzie jedynymi towarzyszami bywają żurawie albo sarny przemykające przez drogę. Nawet przystanki robi się tu inaczej – nie przy kawiarni czy tablicy informacyjnej, ale gdzieś pod drzewem, na wale przeciwpowodziowym, z widokiem na wodę i zieleń.

Gdzie Gdańsk spotyka Zakopane
Pod pałacem w niewielkim Pretsch, który niegdyś pełnił funkcję letniej rezydencji lokalnych możnych i do dziś zachwyca klasycystyczną architekturą, usłyszeliśmy język polski. Okazało się, że to grupa z Zakopanego – klienci jednego z polskich biur podróży, przemierzający trasę wzdłuż Łaby. Zawsze miło spotkać rodaków za granicą, więc zamieniliśmy kilka słów, dzieląc się wrażeniami z Elberadweg i poleceniami na kolejne rowerowe wyprawy. Szczególnie przyjemnie było obserwować, jak ta wesoła, dobrze zorganizowana i świetnie wyposażona grupa rusza dalej – uśmiechnięci, zgrani, czerpiący pełnymi garściami radość z jazdy w tak malowniczym zakątku Niemiec.

Nie chcą muru, chcą nadrzecznej tożsamości
Krótko przed Wittenbergą zmieniliśmy brzeg Łaby – promem w Elster przeprawiliśmy się na jej prawą stronę. Widok, który ukazał się nad rzeką – długie betonowe umocnienia przeciwpowodziowe tuż przy wodzie – pozwolił lepiej zrozumieć widywane wcześniej transparenty z hasłem "Nie chcemy muru" ("Wir wollen keine Mauer"). Ich autorzy, w różnych miejscach doliny Łaby, sprzeciwiają się budowie właśnie takich betonowych konstrukcji, które miałyby zastąpić dotychczasowe, bardziej naturalne zabezpieczenia. Obawiają się utraty bezpośredniego dostępu do rzeki, zniszczenia krajobrazu i negatywnego wpływu na lokalny ekosystem. Dla wielu z nich Łaba to coś więcej niż rzeka – to część codziennego życia i tożsamości, otwarta przestrzeń, której nie powinno się odgradzać betonową ścianą. Jednak najciekawsze w tej tematyce dopiero było przed nami.

Wittenberga druga najciekawsza po Dreźnie
Wittenberga, która w oficjalnej nazwie nosi dumny tytuł Lutherstadt, czyli „Miasto Lutra”, okazała się drugim – po Dreźnie – najciekawszym i najprzyjemniejszym miejscem podczas całego wyjazdu. O ile Torgau sprawiało wrażenie nieco opustoszałego i sennego, to Wittenberga była jego zupełnym przeciwieństwem – mimo że dzielił je zaledwie dzień jazdy na rowerze! Gwarna Collegienstraße, czyli główna ulica miasta, tłumy w muzeach i kościołach, które w Wittenberdze są punktami obowiązkowymi, pełne ogródki kawiarniane, tętniące życiem restauracje, a nawet całkowicie zapełniona rowerownia w naszym hotelu – wszystko to tworzyło obraz miasta żywego, otwartego i przyjaznego dla turystów. Bez wahania dopisujemy Wittenbergę do grona tych miejsc, do których z przyjemnością będziemy wracać pamięcią.

Zwiedzanie Wittenbergi trudno sobie wyobrazić bez śladów Marcina Lutra – to właśnie one nadają miastu jego wyjątkowy charakter. Dwa najważniejsze punkty to oczywiście kościół zamkowy, gdzie Luter miał przybić swoje 95 tez do drzwi, oraz kościół miejski św. Marii, w którym głosił kazania. Oba miejsca są imponujące nie tylko historycznie, ale i architektonicznie – szczególne wrażenie robi wnętrze kościoła zamkowego z grobem Lutra i Melanchtona. Wysokie sklepienie, stonowane światło i oszczędny wystrój nadają przestrzeni powagę i ciszę, która skłania do zadumy. Uwagę przyciągają także liczne tablice pamiątkowe, epitafia i detale związane z historią Reformacji, rozsiane po wnętrzu świątyni. I choć wejście zlokalizowano nieco mało intuicyjnie – wewnątrz kościelnego dziedzińca – a wstęp jest płatny, miejsce z pewnością warte jest podróżniczej fatygi.

Na drugim końcu historycznej części miasta znajduje się Augusteum – dawny klasztor augustianów z muzeum poświęconym Marcinowi Lutrowi. To właśnie tam można w spokoju przyjrzeć się życiu reformatora i lepiej zrozumieć, jak ogromny wpływ miały jego działania na historię Europy. Obecnie trwa remont właściwego Domu Lutra, który na co dzień stanowi główną część ekspozycji muzealnej. Na czas prac przygotowano jednak tymczasową, ale bardzo dobrze zrealizowaną wystawę w sąsiednim budynku Augusteum. To poszerzona prezentacja, obejmująca zarówno osobiste wątki z życia Lutra, jak i szerszy kontekst historyczny – można zobaczyć m.in. egzemplarze dawnych druków, portrety rodziny, pamiątki codziennego życia i przedmioty liturgiczne z epoki. Całość pokazuje Lutra nie tylko jako teologa, ale też jako męża, ojca i obywatela swojej epoki.

Hotele przyjazne rowerzystom wzdłuż Elberadweg
Mamy również miłe wspomnienia z noclegu w Lutherstadt Wittenberg. Hotel Cranach-Herberge, położony tuż przy głównym rynku, miał przyjemne, historyczne pomieszczenie przystosowane dla rowerów. W dodatku tej nocy było całkowicie wypełnione - wielu turystów rowerowych wybrało to samo miejsce na nocleg. A skoro już przy tym jesteśmy, warto wspomnieć o kolejnej rowerowej miejscówce: Sleep&Go Hotel w Magdeburgu. Ten przystępny cenowo hotel posiada przestronną salę dla rowerów w piwnicy, a tam uchwyty do bezpiecznego pozostawieniu roweru czy półka z ładowarkami do rowerów elektrycznych.

Zupełnie cudowne Ogrody Dessau-Wörlitz
Przyjemny, naturalny fragment trasy poprowadził nas z Wittenbergi do Dessau-Roßlau, z przystankiem w pięknym Wörlitz. A właściwie – w ogrodach Wörlitz, które stanowią część rozległego zespołu pałacowo-parkowego wpisanego na listę światowego dziedzictwa UNESCO jako Ogrody Dessau-Wörlitz. To jedno z pierwszych w Europie założeń krajobrazowych inspirowanych ideami oświecenia, stworzone w drugiej połowie XVIII wieku z inicjatywy księcia Leopolda III z Anhalt-Dessau. Rozległy park zachwyca malowniczym układem kanałów, mostków, altan i świątyń, wkomponowanych w krajobraz z niezwykłym wyczuciem estetyki i natury. Choć jazda rowerem po terenie ogrodu jest zabroniona, spacer jego alejkami to czysta przyjemność. Wörlitz urzeka spokojem i harmonią – to idealne miejsce na chwilę wytchnienia, powolny spacer lub piknik z widokiem na klasycystyczny pałac odbijający się w tafli wody.

Cały zespół Wörlitz zajmuje około 112 hektarów, a obejście go dookoła to przynajmniej 5 kilometrów – to jeden z największych i najlepiej zachowanych ogrodów krajobrazowych w stylu angielskim na kontynencie. Pełen symboliki, ukrytych znaczeń i architektonicznych niespodzianek, zachęca, by go odkrywać powoli, krok po kroku. My zobaczyliśmy zaledwie skrawek całego założenia parkowego, w którym – tak się złożyło – natknęliśmy się na Dom Gotycki, opanowany przez pawie. Kilkanaście tych pięknych ptaków niemal całkowicie zawładnęło otoczeniem, zajmując dachy, fontanny, ozdobne murki i głośno zaznaczając swoją obecność. Ich donośne krzyki, niosące się po ogrodach, tworzyły niecodzienne tło dla spaceru pośród starannie zaprojektowanej zieleni i romantycznych budowli.

Część ogrodów Dessau-Wörlitz znajdująca się na obszarze miasta Dessau-Roßlau robi znacznie mniejsze wrażenie. Zresztą, nawet stopień ochrony tej części kompleksu jest mniejszy – można po nim jeździć rowerem! Najważniejszym miejscem jest Mauzoleum rodziny książęcej Anhaltów, neoklasycystyczna budowla z początku XX wieku, otoczona cichym, leśnym parkiem. Park położony jest między Dessau a korytem Łaby, więc przejazd przez niego może być naturalnym fragmentem wycieczki wzdłuż Łaby. Ta część ogrodów ma bardziej dziki, swobodny charakter – alejki biegną przez luźno zagospodarowane polany i zagajniki, a w cieniu drzew łatwo znaleźć miejsce na chwilę odpoczynku. Choć nie imponuje jak Wörlitz, to oferuje przyjemny kontrast – mniej formalny, bardziej codzienny kontakt z naturą.

Bauhaus: rewolucyjny design w Dessau-Roßlau
Dessau-Roßlau to jednak przede wszystkim Bauhaus – miasto, które stało się główną sceną jednej z najważniejszych rewolucji w architekturze i designie XX wieku. To właśnie tutaj, w 1925 roku, po przenosinach z Weimaru, powstała nowa siedziba szkoły Bauhausu, zaprojektowana przez jej dyrektora Waltera Gropiusa. Nowoczesna bryła z przeszklonymi ścianami, stalową konstrukcją i funkcjonalnym układem przestrzeni do dziś uchodzi za ikonę modernizmu. W samym centrum Dessau mieści się nowoczesne muzeum Bauhausu – otwarte w 2019 roku, gromadzi największą na świecie kolekcję projektów, mebli, rysunków i przedmiotów codziennego użytku związanych z tą szkołą. To miejsce nie tylko dla pasjonatów architektury – dzięki przejrzystym opisom i wizualnej formie wystaw, muzeum jest bardzo przystępne także dla tych, którzy dopiero odkrywają świat Bauhausu.

Innym wartym zobaczenia miejscem są tzw. domy wzorcowe (Meisterhäuser), zaprojektowane również przez Gropiusa jako miejsce życia i pracy wykładowców Bauhausu – m.in. Kandinsky’ego, Klee czy Feiningera. Proste, geometryczne bryły, płaskie dachy, duże przeszklenia i oszczędna forma były wtedy absolutnym novum – i do dziś zachwycają konsekwencją oraz logiką formy. Warto też zajrzeć do samego budynku szkoły Bauhausu – ikony nowoczesnej architektury, w której zachowano oryginalne elementy wnętrz, takie jak stołówka, sala teatralna czy klatki schodowe z charakterystycznymi balustradami. Całość robi ogromne wrażenie – nie tylko jako zabytki, ale jako wizja nowego, lepszego świata, która powstała w czasach międzywojnia i mimo upływu lat wciąż inspiruje.

Trzy obiekty z listy UNESCO jednego dnia
I tak, w ciągu zaledwie jednej doby odwiedziliśmy miejsca związane z aż trzema wpisami na listę światowego dziedzictwa UNESCO – „Luterańskie miejsca pamięci w Eisleben i Wittenberdze”, „Ogrody Dessau-Wörlitz” oraz „Bauhaus i jego miejsca w Weimarze, Dessau i Bernau”. Co więcej, każde z tych miejsc opowiadało zupełnie inną historię, podkreślając inny aspekt dziedzictwa tej części Niemiec. Luterańska Wittenberga przeniosła nas w świat duchowych przemian i rewolucji religijnej, Ogrody Dessau-Wörlitz ukazały oświeceniową wizję harmonii człowieka z naturą, a Bauhaus w Dessau odsłonił fascynujący rozdział rozwoju nowoczesnej architektury i wzornictwa. To niezwykłe, jak różnorodne wątki – od religii, przez krajobraz, po design – spotykają się w jednym regionie, na jednym szlaku rowerowym.

Dessau-Roßlau wyburza stare bloki
Przygotowując się do wyjazdu, trafiliśmy na intrygującą informację: jednym z najbardziej radykalnych przykładów „odmieszczania” we wschodnich Niemczech jest właśnie Dessau-Roßlau, przez które przebiega Elberadweg. Miasto kojarzone z awangardą Bauhausu w ostatnich dekadach musiało zmierzyć się z poważnym spadkiem liczby mieszkańców – tylko między 1990 a 2006 rokiem Dessau straciło aż 20 procent ludności. Władze postanowiły nie udawać, że nic się nie dzieje – zburzono setki pustych mieszkań, a na miejscu dawnych bloków i hal przemysłowych powstały zielone tereny, urządzone we współpracy z mieszkańcami. Jadąc przez tę okolicę na rowerze, łatwo poczuć tę przestrzeń: szerokie alejki, place z nowymi nasadzeniami, cisza. To nie są typowe przedmieścia – to krajobraz po demograficznym trzęsieniu ziemi, ale też próba pogodzenia się z nową skalą miasta. Elberadweg prowadzi nie tylko przez piękne doliny i historyczne centra – czasem także przez miejsca, gdzie widać, jak bardzo współczesna Europa się zmienia.

Kania ruda - gospodyni nad Łabą
Zjeżdżając do ostatniego promu na naszej trasie, po raz kolejny usłyszeliśmy znajomy świst. Nad głowami zatoczyła krąg kania ruda – widok, który w tej części Saksonii stał się niemal codziennością. Tereny nad Łabą oferują temu drapieżnikowi wyjątkowo dobre warunki: mozaikowy krajobraz z łąkami, polami i kępami drzew, łatwa zdobycz i niewielka presja chemiczna sprawiają, że to jeden z najważniejszych obszarów lęgowych kani rudej w Europie. Szacuje się, że w samej Saksonii może gniazdować ponad tysiąc par tego gatunku, co czyni region jednym z jego najistotniejszych bastionów w Niemczech. Spotkanie z tym ptakiem nie tylko urozmaica dzień na rowerze, ale też przypomina, że Elberadweg to doskonała trasa do obserwacji przyrody – żywej, autentycznej, współistniejącej z człowiekiem w zaskakująco harmonijny sposób.

Betonowe zapory bronią wjazdu do lasu
Chwilę później, w lesie, trafiliśmy na kolejny przykład rowerowych „dobrych praktyk” – charakterystyczną zaporę z masywnego bloku betonu, ustawioną na leśnej drodze między pasami ruchu. Jej zadaniem jest skuteczne uniemożliwienie wjazdu samochodom osobowym, przy jednoczesnym zachowaniu przejazdu dla większych pojazdów związanych z gospodarką leśną. Obok betonowej przeszkody, zawsze otwartej dla rowerzystów, znajdował się szlaban, który w razie potrzeby może zostać otwarty przez służby leśne. Co ciekawe, niemal identyczne rozwiązanie stosuje również Pomorze Zachodnie na Trasie Pojezierzy Zachodnich.

Kameralne zamki i pałace przy szlaku
W małych Walternienburgu i Dornburgu oglądamy dwa oryginalne obiekty. Pierwszy, w Walternienburgu, to niewielka warownia z korzeniami sięgającymi X wieku – do dziś zachowała się kamienna wieża i fragmenty murów, niegdyś otoczonych fosą. Obiekt należał do arcybiskupów Magdeburga i stanowił ważny punkt kontroli nad przeprawą przez Łabę. W Dornburgu zatrzymujemy się przy znacznie większym pałacu z połowy XVIII wieku – klasycznej barokowej rezydencji z reprezentacyjną fasadą i parkiem krajobrazowym. Powstał z inicjatywy rodu von Hagen i zaprojektowany został przez Christiana Gottfrieda Hübnera, nadwornego architekta księstwa Anhalt-Zerbst. W założeniu pałac miał mieć trzy skrzydła, jednak ostatecznie zrealizowano tylko jedno.

Niezwykła budowla chroni przed powodzią
Tym zapowiadanym wcześniej, najciekawszym obiektem związanym z ochroną przeciwpowodziową, który zobaczyliśmy nad Łabą, był Pretziener Wehr – dotarliśmy tam pod koniec ostatniego dnia wycieczki. To imponująca zapora wodna z końca XIX wieku, ulokowana przy ramieniu rzeki – Elbeumflut – służącym jako kanał odciążający Łabę w czasie powodzi. Pretziener Wehr to najstarsza zachowana zapora przeciwpowodziowa tego typu w Niemczech, a w momencie budowy była największą tego rodzaju konstrukcją w Europie, umożliwiającą kontrolowane odciążanie głównego koryta rzeki. Składa się z dziewięciu przęseł o łącznej szerokości prześwitu około 113 metrów, z których każde wyposażono w 36 stalowych płyt ważących po 100 kilogramów. Podczas powodzi w sierpniu 2002 roku przez kanał przepływało 1050 m³/s – aż 24% całkowitego przepływu Łaby – co pozwoliło obniżyć poziom wody w Magdeburgu o około pół metra. Obiekt pokazuje, jak już w XIX wieku rozumiano potrzebę równowagi między techniką a krajobrazem – bez konieczności wznoszenia monolitycznych murów. Od kwietnia 2024 roku zapora w Pretzien znajduje się na liście kandydatów do wpisu na światowe dziedzictwo UNESCO.

Po Magdeburgu spodziewaliśmy się więcej
Magdeburg… W pierwszym kontakcie odrobinę rozczarowuje. Aby jednak mógł zaskoczyć, trzeba przyjrzeć mu się uważniej. Miasto zostało niemal doszczętnie zniszczone podczas II wojny światowej – w 1945 roku alianckie naloty obróciły jego historyczne centrum w ruinę. Brakuje tu zwartej starówki i średniowiecznego klimatu, jaki można znaleźć w wielu innych niemieckich miastach. Na tle współczesnej, dość surowej zabudowy wyróżnia się jednak potężna katedra św. Katarzyny i św. Maurycego – najstarsza gotycka katedra w Niemczech, miejsce spoczynku cesarza Ottona I. Jej budowę rozpoczęto w 1209 roku, na miejscu wcześniejszej świątyni romańskiej, ufundowanej przez samego Ottona, który pragnął uczynić Magdeburg centrum władzy i religii. Prace trwały blisko trzysta lat, a ukończona katedra do dziś imponuje skalą i detalem – mierzy ponad 100 metrów długości, a jej wieże sięgają 104 metry wysokości. We wnętrzu znajdują się cenne dzieła sztuki średniowiecznej, w tym romańska figura św. Maurycego – jedna z pierwszych realistycznych przedstawień osoby czarnoskórej w rzeźbie europejskiej.

Zielona Cytadela w kontraście do katedry
Niezwykłym kontrastem wobec monumentalnej katedry jest Zielona Cytadela – fantazyjny, różowy kompleks zaprojektowany przez Friedensreicha Hundertwassera. Ten charakterystyczny budynek z nieregularną fasadą, zielonymi dachami i złotymi kopułami powstał w 2005 roku jako ostatnie dzieło artysty. Mieści mieszkania, hotel, sklepy, kawiarnie, przedszkole i teatr, a jego architektura odrzuca proste linie i promuje bliskość z naturą. Projekt zrealizowano na miejscu dawnego bloku z czasów NRD, nadając przestrzeni zupełnie nowy wymiar. Zielona Cytadela stała się jednym z symboli współczesnego Magdeburga i przykładem na to, jak sztuka może zmieniać miejską tkankę.

Magdeburg odegrał również istotną rolę w polskiej historii – to właśnie tutaj Niemcy internowali Józefa Piłsudskiego po kryzysie przysięgowym w 1917 roku. Przebywał w twierdzy od lipca do listopada, a ten czas odegrał ważną rolę w budowaniu jego legendy jako przyszłego przywódcy odradzającej się Polski. Dziś przypomina o tym pamiątkowa tablica umieszczona na jednym z budynków dawnej cytadeli. Miłośników inżynierii zachwyci z kolei największy w Europie most kanałowy, którym woda płynie… nad rzeką. Kanalbrücke Magdeburg, bo o nim mowa, znajduje się na północ od miasta, nad kolejnym odcinkiem Łaby – rzeki, nad którą z pewnością jeszcze wrócimy.
Wzorcowe niemieckie drogowskazy rowerowe
Na koniec – jeden z moich koników, czyli drogowskazy rowerowe. Pisząc o jednym z najważniejszych szlaków rowerowych w Niemczech, z przyjemnością przypomnę, jak doskonale działa tamtejszy system oznakowania. Duże, wyraźne litery na jasnym tle sprawiają, że turysta może odczytać treść bez zatrzymywania się. Do tego dochodzą czytelne symbole ważnych miejsc – dworców kolejowych, miejsc przyjaznych rowerzystom, lokalnych atrakcji czy punktów usługowych, oraz charakterystyczne ikony szlaków, ułatwiające orientację i zapamiętanie trasy. Na górze tabliczki znajduje się zawsze ogólny kierunek szlaku, najbliższa znacząca miejscowość, a na dole – najbliższa miejscowość lub obiekt, do którego dojedziemy “za chwilę”. Wszystko logiczne, konsekwentne i czytelne. Oby zawsze prowadziły nas tak przejrzyście i przyjaźnie zaprojektowane znaki.

Szlak rowerowy Łaby - pozycja obowiązkowa
Szlak Rowerowy Łaby - Elberadweg - to zdecydowanie jeden z tych szlaków, które trzeba przejechać. To europejska klasyka, przyciągająca każdego roku tysiące rowerzystów z całego kontynentu. A jednak, to klasyka o wielu obliczach – zmieniająca się nie tylko w zależności od kierunku podróży, ale także od strony rzeki, którą wybierzesz. Wzdłuż Łaby, nawet zwykła trasa w jedną stronę, powtórzona po pewnym czasie, może wydać się zupełnie nowa – inny odcień wody, zmieniające się światło czy świeża perspektywa na dobrze znane miasteczka. To szlak, który nie musi nudzić się w kolejnej podróży – rytm rzeki, zmieniająca się pogoda i pory roku sprawiają, że każda podróż jest inna.

Ale Elberadweg to nie tylko piękne widoki – to jedna z tych tras, które naprawdę wzbogacają – o przeżycia, wrażenia i nowe historie. Przejeżdżając przez spokojne krajobrazy i historyczne miasta, zachęca do zwolnienia tempa i zanurzenia się w atmosferze regionu. Dobrze zaprojektowany i jasno oznakowany, daje przestrzeń na refleksję, rozmowy i prostą radość z jazdy. Tak powinna wyglądać turystyka rowerowa – bez pośpiechu, blisko natury i pełna cichych, pełnych sensu chwil. A wspomnienia i zdjęcia, które zostaną na długo, przypomną, że naprawdę warto było wsiąść na rower i ruszyć wzdłuż Łaby.
Dodaj Twój komentarz