- Kanał Elbląski, czyli statkiem po trawie
- Najlepszy wagon rowerowy w Polsce
- Nad Kanał Elbląski z Olsztyna lub Iławy
- Czeski film nad Jeziorem Drwęckim
- Początek szlaku rowerowego przy molo
- Na zamku w Ostródzie mieszkał Napoleon
- Zupełnie nowy stary ratusz w Ostródzie
- Śluzy na początek Kanału Elbląskiego
- Turystyka integracyjna w kajakach
- Zróżnicowane nawierzchnie na trasie
- Niewykorzystane stare linie kolejowe
- Szlak omija najciekawsze miejsce
- Statkiem po zielonej trawie
- Zachód Słońca nad jeziorem Druzno
- A teraz jeszcze trochę narzekania
- Branicki - pociąg do Green Velo
- Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi

Kanał Elbląski, czyli statkiem po trawie
W Europie nie ma drugiego takiego, podobno istnieją (lub istniały?) dwa podobne w Ameryce Północnej. Kanał Elbląski powstał na potrzeby transportu towarów z historycznych Prus Górnych, czyli Oberlandu, do Elbląga i dalej na Morze Bałtyckie. Projektantem Kanału Oberlandzkiego, Warmińskiego, czy nawet Górnolądowego, jak w swoich dziejach nazywał się Kanał Elbląski, był Georg Jacob Steenke, pruski inżynier - to jemu Mazury Zachodnie zawdzięczają ten naprawdę wspaniały hydrotechniczny zabytek techniki. Aż trudno uwierzyć, że ten unikalny 160-letni system kanałów połączonych śluzami i pochylniami jeszcze nie został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.

Najlepszy wagon rowerowy w Polsce
Podczas moich publicznych wystąpień o turystyce rowerowej często powtarzam, że dobry rowerowy weekend zaczyna się w pociągu, który powinien sprawnie i w komfortowych warunkach dowieźć nas na miejsce startu rowerowej wycieczki. Tak było tym razem: do Olsztyna jechaliśmy pociągiem TLK Branicki, w którego składzie znajduje się wagon z aż 24 miejscami na rowery! Więcej - oprócz ogromnego przedziału rowerowego w wagonie znajdują się również przedziały pasażerskie z widokiem na część rowerową. Mocno mi się wydaje, że trudno o lepsze warunki kolejowej podróży z rowerem w polskich pociągach. W sobotni poranek we wrześniu zajętych było aż około 18 miejsc, co dobitnie pokazuje, jak niezbędny jest rozbudowany rowerowy tabor.

Nad Kanał Elbląski z Olsztyna lub Iławy
Choć Szlak Kanału Elbląskiego zaczyna się w Ostródzie, na rowery wsiedliśmy już w Olsztynie. Dystans zaledwie 50 kilometrów, jakie dzielą Olsztyn od Ostródy, to świetna okazja do wydłużenia wycieczki wzdłuż Kanału Elbląskiego o dodatkowy dzień i spędzenia w Prusach Górnych całego weekendu na rowerze. Podobnie można postąpić przyjeżdżając pociągiem do Iławy, wtedy jazdę z Iławy do Ostródy ozdobią między innymi widoki na Jeziorak. Niestety, na szlaku rowerowym z Olsztyna przez Stare Jabłonki do Ostródy nie zabrakło ani piachu, ani bruku, co od razu przypomniało nam o grzechach polskiej turystyki rowerowej. I choć są wyjątki jak Warmińska Łynostrada, to generalnie możemy mówić o braku inwestycji w nowoczesne trasy rowerowe w województwie warmińsko-mazurskim, Na szczęście nad Kanałem Elbląskim takich problemów miało nie być w ogóle.

Czeski film nad Jeziorem Drwęckim
Ostróda przywitała nas... czeskim filmem. W tym najlepszym wydaniu. Oto nad samym Jeziorem Drwęckim, tuż przy charakterystycznym drewnianym molo, znajduje się Hospoda u Jezera - restauracja z czeskim jedzeniem. Dobre skojarzenia, jakie z Czechami ma cała nasza szóstka, zaowocowała jednogłośnym wyborem miejsca na zasłużoną obiadokolację. Nie zabrakło knedlików, smażonego sera, golonki, smażonej kapusty i oczywiście czeskiego piwa. Wszystko smaczne, sprawnie podane, z widokiem na zachodzące Słońce nad jeziorem, w wyborowym towarzystwie. Chyba żadne z nas nie wyobrażało sobie tak miłego zakończenia dnia.

Początek szlaku rowerowego przy molo
Jeśli czas i warunki Wam pozwolą, zachęcamy do spaceru wokół Jeziora Drwęckiego. Zniszczona w dużym stopniu po II wojnie światowej Ostróda nie zachwyca zabytkami Starego Miasta, ale nadrabia popołudniową atmosferą nadjeziornej promenady. Nieduże molo i wyciąg do nart wodnych na wodzie, a na lądzie między innymi amfiteatr, park, fontanna z odtworzoną rzeźbą rybaka i liczne lokale gastronomiczne przyciągają mieszkańców i turystów. Niedaleko końca promenady znajduje się też pierwsza w Prusach Wschodnich wieża Bismarcka. Nad jeziorem przy molo początek ma Szlak Kanału Elbląskiego.

Na zamku w Ostródzie mieszkał Napoleon
Niecałe dwieście metrow od molo w Ostródzie stoi zamek krzyżacki, odbudowany pod koniec XX wieku. Jego początki sięgają XIV wieku, choć później był przebudowywany, między innymi w okresie bitwy pod Grunwaldem. W 1807 roku przez kilka tygodni mieszkał tu nawet Napoleon Bonaparte, który później wspominał ten czas, jako jeden z najlepszych w życiu. Może dlatego, że wtedy zamku nie rozjeżdżały samochody? Zamiast dbać o stosunkowo niedawno odbudowany obiekt i stworzyć w nim przyjemną, historyczną przestrzeń, zezwolono na jej degradację przez samochody. Widok kolejnych wjeżdżających samochodów na kameralny, zabytkowy obiekt w letni, niedzielny poranek był na tyle zniechęcający, że zrezygnowaliśmy ze zwiedzania i ruszyliśmy zobaczyć "nowy stary" ratusz.

Zupełnie nowy stary ratusz w Ostródzie
Na Placu Tysiąclecia w Ostródzie o charakterystycznym, podłużnym, trójkątnym kształcie, który do II wojny światowej pełnił funkcję miejskiego rynku, dwa lata temu stanął nowy ratusz. Projekt architektoniczny wzorowano na ostatnim wyglądzie dawnego miejskiego ratusza, jaki stał dokładnie w tym miejscu do 1945 roku. Interesujące w tej historii jest, że jest to zupełnie prywatny budynek usługowy - nie mieści się w nim siedziba żadnego z wydziałów miejskiego samorządu czy innej państwowej instytucji. Czego jednak brakuje stylowej odbudowie? Zieleni. Przed rozpoczęciem prac budowlanych rosło w tym miejscu pięć około stuletnich lip z ośmiu, jakie posadzono w rzędach po obydwóch stronach dawnego ratusza w Ostródzie. Wszystkie wycięto...

Śluzy na początek Kanału Elbląskiego
Po tych trochę smutnych wrażeniach z zapatrzonej w samochody i beton Ostródy ruszamy we właściwą drogę. Pierwsze obiekty należące do systemu obiektów hydrotechnicznych Kanału Elbląskiego znajdują się w Miłomłynie i w jego okolicach, jednak nasz rowerowy Szlak Kanału Elbląskiego je omija. Najpierw śluzę Zieloną, która znajduje się około dwóch kilometrów od przebiegu szlaku, a później śluzę Miłomłyn, leżącą w samym Miłomłynie, tym razem ledwie 600 metrów od szlaku. Do tej drugiej jednak zdecydowanie warto podjechać, gdyż to ostatnia szansa na zobaczenie choćby jednej ze śluz Kanału Elbląskiego. W sezonie ruch jest spory, więc prawdopodobnie nie będziecie musieli długo czekać, by zobaczyć śluzowanie na żywo.

Turystyka integracyjna w kajakach
Czekając na śluzowanie dwóch łodzi i grupy kajakarzy dostrzegliśmy, że część osób w kajakach to osoby głuche, migające do siebie. Już po powrocie, dzięki szczęśliwemu zbiegowi okoliczności okazało się, że grupa w kajakach brała udział w spływie integracyjnym z osobami głuchymi w ramach projektu "Turystyka w mig", realizowanego przez Zachodniomazurską Lokalną Organizację Turystyczną. Pomyślałem, że mamy "szczęście" do takich wydarzeń, bo zdarzało nam się już widywać w Brandenburgii w Niemczech osoby niewidome uprawiające turystykę rowerową na tandemach z widzącymi pilotami, a kiedyś ogromnie wzruszającym przeżyciem był dla nas widok niewidomych uczących się jazdy na nartach biegowych w austriackim Ramsau am Dachstein. Brawa i ogromny szacunek - i dla uczestników, i dla organizatorów.

Zróżnicowane nawierzchnie na trasie
Szlak Kanału Elbląskiego niestety nie należy do tych nowoczesnych szlaków rowerowych, które coraz częściej pojawiają się w Polsce. A to znaczy, że na Mazurach Zachodnich nie można liczyć na wrażenia podobne do tych z tras w Małopolsce, na Pomorzu Zachodnim, a nawet po sąsiedzku w Pomorskiem. Tam stawia się na dostępność i nowe, szeroko dostępne nawierzchnie asfaltowe dróg rowerowych, a na Szlaku Kanału Elbląskiego większość nawierzchni to tradycyjne, naturalne odcinki leśne i szutrowe. Podsumowując jednak całość, jest dobrze.

Najważniejsze - na trasie między Ostródą a Elblągiem nie ma piachu, a nierównych, nieprzyjemnych fragmentów szlaku jest naprawdę niewiele. Niewielką część stanowią też bardzo mało uczęszczane publiczne drogi asfaltowe, w tym 3-kilometrowy odcinek drogi serwisowej trasy ekspresowej S7 Gdańsk-Warszawa. Zdarzają się też odcinki płytowe, z których większość jest przyzwoicie przejezdna. Najmniej przyjazna jest ostatnia część trasy w samym Elblągu - najpierw szlak prowadzi po wąskiej drodze publicznej, a później po fragmencie ruchliwej, dwupasmowej Alei Grunwaldzkiej bez drogi rowerowej, która pozostawia wybór albo legalnej jazdy szosą w mało przyjemnych warunkach, albo nielegalnej ucieczki na niewygodny, nierówny chodnik. Ktoś w Elblągu nie odrobił rowerowej pracy domowej.

Niewykorzystane stare linie kolejowe
Tak jak bardzo podoba mi się Szlak Kanału Elbląskiego (nawet w tej dość naturalnej formie), tak samo nie rozumiem marazmu województwa warmińsko-mazurskiego w rozwijaniu turystyki rowerowej na europejskim poziomie. A przecież elementem pruskiego dziedzictwa regionu jest sieć dawnych linii kolejowych, na których nigdy już nie pojedzie żaden pociąg, a które mogłyby - w połączeniu z olbrzymim potencjałem naturalnym regionu i niemieckim sentymentem - wywindować Warmińsko-Mazurskie nawet do czołówki regionów z najatrakcyjniejszą ofertą turystyki rowerowej w Europie. Dobrą ilustracją tych słów jest wyjazd leśnym odcinkiem Szlaku Kanału Elbląskiego z Ostródy - kamienista, zaniedbana droga prowadzi właśnie śladem dawnej linii kolejowej Ostróda-Morąg, w tym po moście na Jeziorze Drwęckim, przed stanem technicznym którego przestrzegał nas nawet miejscowy wędkarz. A tu pokazuję, jak wyglądają "niemieckie Mazury", czyli Pojezierze Meklemburskie.

Szlak omija najciekawsze miejsce
Przy całym tym moim dobrym zdaniu o Szlaku Kanału Elbląskiego są rzeczy, które mnie mocno zaskakują. Ominięcie przez Szlak pochylni Buczyniec, tej najbardziej symbolicznej dla całego Kanału Elbląskiego - to tutaj znajduje się Izba Historii Kanału Elbląskiego, to strata dla Szlaku i jadących nim turystów. Istnienie drogowskazu nie załatwia sprawy - z doświadczenia wiem, że gdy turysta rowerowy jedzie znakowanym szlakiem rzadko decyduje się na zjazd z niego do wskazywanego obiektu. Więcej - tutaj ma to miejsce na zjeździe, więc tym większa szansa, że większość z nas Buczyńca nie zobaczy.

Statkiem po zielonej trawie
Przy pierwszej pochylni warto zatrzymać się na kilkanaście minut i prześledzić niezwykły, choć wcale nie specjalnie skomplikowany mechanizm działania kanałowych pochylni. Widok wypełnionego turystami statku, najpierw wpływającego pomiędzy stojące w wodzie rusztowanie, a następnie wynurzającego się z wody na drewnianym wózku, za pierwszym razem zaskakuje każdego. W dodatku wszystkie mechanizmy pochylni Kanału Elbląskiego napędzane są wodą! Cztery z pięciu maszynowni wprawiających w ruch liny ciągnące wózki wyposażone są w koło wodne, jedna - ostatnia w Całunach - w turbinę wodną. Na każdej z pochylni są dwa równoległe tory, po których po położonych pod wodą szynach poruszają się wózki ze statkami. Uwaga, szlak raz przecina pochylnię i należy przenieść rowery nad będącą w ruchu liną.

Zachód Słońca nad jeziorem Druzno
Przed samym Elblągiem szlak rowerowy dociera do pięknego jeziora Druzno, którego widok znają na pewno kierowcy wyjeżdżający z Elbląga w kierunku Warszawy. Kanał Elbląski przecina jezioro, a szlak rowerowy objeżdża je dookoła wzdłuż wałów przeciwpowodziowych. Warto zwrócić uwagę na ten odcinek, by znaleźć fragment niezalesionego wału i wejść na niego by spojrzeć z góry na cały akwen, objęty w całości ochroną przez rezerwat przyrody o tej samej nazwie. Jeśli jedziecie z Ostródy, na pewno z naprzeciwka świecić Wam będzie popołudniowe, niskie Słońce. malujące Druzno dodatkowymi kolorami i odbiciami w wodzie. Na tym cennym przyrodniczo obszarze spodziewajcie się popołudniami dużych stad ptaków, wracających na bezpieczny nocleg.

A teraz jeszcze trochę narzekania
To bez wątpienia jeden z najciekawszych szlaków rowerowych w Polsce. Jednak, jak w każdej beczce rowerowego miodu, tak i tu zdarza się łyżka dziegciu. Przyznam, że uśmiecham się z niedowierzaniem widząc określanie Szlaku Kanału Elbląskiego jako posiadający "kolor pomarańczowy". To przecież nie kolor szlaku, a kolor samego znaku drogowego, oznaczający szlak rowerowy. Patrząc w ten sposób należałoby uznać, że według kodeksu drogowego wszystkie szlaki rowerowe w Polsce są koloru pomarańczowego. Jednak bardziej zadziwił mnie sam fakt stworzenia w 2019 roku opisywanego tutaj Szlaku Kanału Elbląskiego. Przecież od dawna istnieje - uwaga! - Szlak Kanału Elbląskiego z Iławy do Rubna koło Elbląga, który w terenie oznaczony jest klasycznymi turystycznymi znakami rowerowymi z zielonym oznaczeniem. Krótko mówiąc - mamy teraz dwa szlaki rowerowe o tej samej nazwie, jednak niepoprowadzone po tej samej trasie. Na zapytanie o "Szlak Kanału Elbląskiego" nawet Traseo pokazuje dwa różne szlaki. Halo, halo, czy naszym tandemem kieruje jakiś pilot? :-)

Tak więc, mimo że "pomarańczowe" oznakowanie trasy Szlaku Kanału Elbląskiego nie budzi wątpliwości, wybierając się na tę trasę lepiej posiadać w telefonie plik GPX z przebiegiem trasy. Może się zdarzyć, że podczas Waszej wycieczki staniecie pod tablicą z poniższego zdjęcia i zaczniecie się zastanawiać, skąd wziął się drogowskaz pokazujący odległość prawie 5 kilometrów do pokonania do Szlaku Kanału Elbląskiego, skoro cały czas wydawało Wam się, że nim jedziecie, co przecież potwierdza pomarańczowy znak niżej... 8-) Przyznam, że nie wiem, z czego wynika ten okropny bałagan. Mogę tylko podejrzewać spór kompetencyjny pomiędzy lokalnymi instytucjami, które właśnie teraz dyskutują, czyj szlak jest ważniejszy i kto ma komu ustąpić. Niestety, cierpi na tym zdezorientowany turysta, a zaraz po nim cały region przez takie odrobinę złośliwe komentarze jak ten. Drodzy zachodniomazurscy organizatorzy turystyki - proszę ogarnąć ten ewidentny bałagan.

Branicki - pociąg do Green Velo
Wybór połączenia powrotnego był prosty - tuż przed godziną 20 z Elbląga do Gdańska jedzie... TLK Branicki z tym samym wygodnym wagonem rowerowym. Mogę zgadywać, że obecność tego niezwykłego wagonu związana jest z równie niezwykłą trasą Branickiego - z Trójmiasta przez Elbląg, Olsztyn, Białystok i Hajnówkę do Warszawy i Krakowa, która pozwala wygodnie dotrzeć na północno-wschodnie odcinki Green Velo ze znacznego obszaru Polski. To nawet wygląda jak "pociąg do Green Velo". I świetnie! Zgrzytem było jednak, że wagon, który został przerobiony ze starego wagonu pocztowego, miał zamknięte boczne, szerokie drzwi i załadunek rowerów musiał odbywać się przez wąskie drzwi na końcu pociągu. To nie problem, gdy zajmuje się tym trzech sprawnych facetów i każdy ma swoją funkcję. A gdy do takiego pociągu wsiada samotna rowerzystka z zestawem sakw?

Nie myli się tylko ten, kto nic nie robi
Mimo paru gorzkich słów na temat organizacji szlaku mocno zachęcam do wybrania się na rowery nad Kanał Elbląski. Z dobrym towarzystwem, w pięknej scenerii, prowadzeni przez serię oryginalnych obiektów, które po prostu trzeba zobaczyć, na pewno spędzicie na Mazurach Zachodnich ciekawy, aktywny weekend. Tylko nie pomylcie szlaku, na który przyjechaliście... ;-)
Dodaj Twój komentarz