Rowerem po Trentino

You are here

Dookoła Trentino. Rowerem po Dolomitach

Na skróty: mapa / w pobliżu (6) / zdjęcia (383) / popularne (6) / komentarze (31)

Prawie pięćset kilometrów na rowerze, cztery alpejskie przełęcze, w tym dwie terenowe, setki ciao i salve od i do włoskich kolarzy, dwie burze wysoko w górach. W urzekającej atmosferze włoskiego dolce vita, choć jednocześnie z trudnym do przywyknięcia riposo. Za to po nim - z pizzą, pastą, lodami i tiramisu - nawet na kolację. A na szczęśliwy koniec kieliszek trentodoc spumante na Piazza Duomo w Trydencie. I piękne widoki na Dolomity. Wszystko, żeby pokazać Wam włoskie Trentino - prowincję Trydentu, bezapelacyjnie jedno z najpiękniejszych i najlepiej przygotowanych miejsc do turystyki rowerowej w Europie. A więc - forza!

Obserwuj Znajkraj na Facebooku i Instagramie :-)

Nasi Partnerzy

Rowery turystyczne
Bird.pl. Wędrowne wczasy rowerowe
Wędrowne wczasy rowerowe
Szlaki rowerowe w Brandenburgii

Trasa wycieczki na mapie

Trasa: Trydent - Rovereto - Riva del Garda - Madonna di Campiglio - Cles - Mezzolombardo - Ora - Cavalese - Predazzo - Primiero - Borgo Valsugana - Trydent
Ślad GPS (plik GPX): Binary Data www.znajkraj.pl-trentino-2016.gpx (319.65 KB).
Droga rowerowa w dolinie Adygi
Droga rowerowa w dolinie Adygi

Dolomity w Trentino - lekcja geografii

Jednak zanim wyruszymy na trasy rowerowe w Trentino - krótka lekcja geografii. Trentino to określenie Autonomicznej Prowincji Trydentu, położonej w północnej części Włoch, tworzącej wraz z prowincją Południowy Tyrol autonomiczny region Trentino-Alto Adige/Südtirol. To z jednej strony Włochy z ich śródziemnomorskim luzem i spokojem, a z drugiej - historyczny Tyrol z jego niemiecko-austriackimi tradycjami i anglosaskimi ambicjami. Wjeżdżając z Polski do Włoch przez przełęcz Brenner o zbliżającej się prowincji Trydentu poinformują winnice, wypełniające po brzegi płaskie dno szerokiej doliny Adygi, otoczone stromymi ścianami Dolomitów. Właśnie - Dolomitów? I tak, i nie.

Droga rowerowa w dolinie Val Primiero
Droga rowerowa w dolinie Val Primiero

Otóż na zachód od Trydentu leży pasmo górskie Dolomiti di Brenta (po niemiecku - tylko Brenta), które mimo tego, co jednoznacznie sugeruje włoska nazwa, nie jest częścią tych powszechnie znanych Dolomitów, lecz Alp Retyckich. Tu geografowie są zgodni. Jednak już na drugim brzegu Adygi ścierają się dwa punkty widzenia. Geografowie niemiecko-austriaccy w podziale Alp Wschodnich według Alpenverein pasmo górskie położone na wschód od Trydentu nazywają Alpami Fleimstalskimi, niebędącymi częścią Dolomitów. A tymczasem Włosi w klasyfikacji SOIUSA widzą tam Dolomiti di Fiemme, należące do Dolomitów. Na szczęście wszystkich połączyła UNESCO, która umieszczając w 2009 roku Dolomity na liście światowego dziedzictwa, w jednym wpisie zawarła aż 9 wybranych obszarów z Dolomitów i okolic, w tym właśnie efektowne Dolomiti di Brenta z prowincji Trentino.

Serpentyny za Passo Rolle
Serpentyny za Passo Rolle

Droga rowerowa w każdej dolinie

Pobrane ze strony internetowej Trentino pliki gpx z przebiegami dróg rowerowych właściwie same ułożyły się w trasę mojej wyprawy rowerowej wokół regionu. Od razu dostrzegłem, że zaledwie jedna z ośmiu głównych dolin prowincji nie ma swojej drogi rowerowej. Przez wszystkie pozostałe wiły się nitki rowerowych traktów, zapowiadając fantastyczny wyjazd. Szczegółowy przebieg wszystkich można sprawdzić w każdej chwili, instalując w telefonie bezpłatną aplikację Trentino Outdoor ze wszystkimi trasami turystycznymi w regionie. Za początek i koniec podróży po alpejskich dolinach i przełęczach Trentino wybrałem Trydent - ze względu na centralne położenie względem prowincji, jego ofertę noclegową, ale też dzięki klimatowi miasta, którym bez wątpienia trudno nasycić się w jedno popołudnie. W rowerowym hotelu na lotnisku, tuż przy rowerowej autostradzie wzdłuż Adygi, spędziłem noce przed i po wyprawie.

Rowerem po dolinie Val di Sole
Na drodze rowerowej po dolinie Val di Sole

Podróżnicze pomieszanie zmysłów

Ale po przyjeździe pierwsze kroki skierowałem na Piazza Duomo w Trydencie. To jedno z tych miejsc, które podczas naszej pierwszej podróży do Włoch kilkanaście lat temu kształtowały nasz dzisiejszy niewątpliwy sentyment do wzniosłego klimatu włoskiej architektury. Zatrzymałem się na chwilę po wielogodzinnej podróży z Polski, wypiłem espresso pod słynnymi freskami na elewacji Case Cazuffi-Rella naprzeciw trydenckiej katedry. Przede mną trwało gwarne spotkanie grupy włoskich przyjaciół, a z fontanny bliski sercu Neptun życzył pomyślności na trasie. W oddali bieliły się jasne skały Dolomitów. Przyjemne podróżnicze pomieszanie zmysłów.

Freski na budynku Case Cazuffi-Rella w Trydencie
Freski na budynku Case Cazuffi-Rella w Trydencie

Rowerowe królestwo Trentino

Następnego dnia rano byłem już w drodze. Szlak rowerowy wzdłuż Adygi, będący częścią pięknego transalpejskiego szlaku rowerowego Via Claudia Augusta, prowadził mnie wśród wspaniałych widoków do Rovereto. W towarzystwie włoskich kolarzy, czasami innych rowerowych turystów i z Adygą pod ramię chłonąłem klimat Trentino. Ozdobne tablice informacyjne przypominały nazwę szlaku, estetyczne słupki informowały o kilometrażu, a starannie przygotowane miejsca odpoczynku co chwilę kusiły by stanąć na odpoczynek. Przez kolejne dni zobaczę, że to standard na każdej z odwiedzonych dróg rowerowych prowincji. Całe rowerowe królestwo Trentino posiada tę samą szatę graficzną tablic informacyjnych, słupków kilometrowych, a także sposób znakowania i wyznaczania rowerowych traktów przez Dolomity.

Trasa rowerowa Via Claudia Augusta
Trasa rowerowa Via Claudia Augusta

Rovereto było drugim największym miastem na trasie i... ostatnim z większych miast w ogóle. Wraz z Trydentem Rovereto pełni ważną funkcję kulturalną regionu, a wśród szczególnie wartych odwiedzenia miejsc są muzea: sztuki nowoczesnej i współczesnej mieszczące się w nowoczesnym budynku na przemieściach miasta i Włoskie Muzeum Historyczne Wojny w XIV-wiecznym zamku w centrum miasta. Kiedyś można tu było obejrzeć także jeden z największych dzwonów na świecie - Maria Dolens, obecnie znajdujący się na pobliskim wzgórzu. Na pobliskim Monte Zugna znajdują się też dwie oryginalne, zupełnie niezwykłe atrakcje - to dwa ślady dinozaurów datowane na prawie 200 milionów lat!

Palazzo Del Ben w Rovereto
Palazzo Del Ben w Rovereto

Do Muse i Mart z Trentino Guest Card

Pisząc o muzeach, powinienem wspomnieć o karcie gościa prowincji Trydentu - Trentino Guest Card, którą otrzymacie nocując w jednym z licznych obiektów noclegowych współpracujących z organizacją turystyczną Trydentu. Karta gwarantuje wiele praktycznych przywilejów. Darmowy transport publiczny w Trentino - w pociągach i autobusach, także darmowe przejazdy wybranymi kolejkami górskimi (także z rowerem). Na liście korzyści Trentino Guest Card są także właśnie muzea, w tym te najbardziej popularne jak Muse w Trydencie i Mart w Rovereto, darmowe degustacje u lokalnych producentów żywności i inne - wszystkie zostały wymienione w dostępnym z kartą informatorze. Karta obowiązuje w dni, w które korzystacie z usług noclegowych w prowincji Trydentu.

W muzeum Muse w Trydencie
W muzeum Muse w Trydencie

Wracamy na trasę! Wszystkie z dróg rowerowych ktorymi jeździłem po Dolomitach w Trentino były wydzielonymi, asfaltowymi traktami (z jednym wyjątkiem, za chwilę), w praktyce będąc ciągami pieszo-rowerowymi. Zgodnie z oczekiwaniami turysty, chcącego zostawić za sobą miejski zgiełk i odetchnąć od samochodowych spalin, niezmiernie rzadko pojawiały się przy zwykłych szosach. Zazwyczaj biegły wałami przeciwpowodziowymi lub nadrzecznymi promenadami jak droga rowerowa w dolinie Adygi, czasem polnymi drogami jak w dużej części trasa w Val di Fiemme, a bywało, że uciekały w las jak droga rowerowa w Val di Sole.

Droga rowerowa w dolinie Rendena w Trentino
Droga rowerowa w dolinie Val Rendena

Włoskie smaki w Torbole nad Gardą

Bardzo efektowny jest zjazd z drogi rowerowej z Rovereto nad jezioro Garda, gdzie za wielką skałą czeka słynny kurort i ośrodek wielu sportów - Riva del Garda. W centrum miasta urzekają zabytkowe budowle z XIII i XIV wieku, po miejskich skwerach usytuowanych tuż nad wodą jeziora przechadzają się turyści, a gdzieś tam setki metrów wyżej, po trasach turystycznych i na skalnych ścianach, uprawiają swoje pasje miłośnicy aktywnego wypoczynku. Przed Riwą zatrzymało mnie niewielkie Torbole, gdzie w mniej podniosłej, za to spokojnej atmosferze, w restauracji naprzeciw domu, gdzie tworzył sam Johann Wolfgang Goethe, oddałem się włoskim smakom.

Miasteczko Torbole nad Lago di Garda
Miasteczko Torbole nad Lago di Garda

Słoneczna - nomen omen - Val di Sole

To właśnie z Val di Sole przywiozłem jedno z najpiękniejszych wspomnień. Gdy po kilkunastu kilometrach zjazdu w zimnym, ulewnym deszczu ze słynnej Madonny di Campiglio i przełęczy Campo Carlo Magno nagle wyjechałem z lasu, nieoczekiwanie znalazłem się na otwartej przestrzeni, będąc już na skraju Val di Sole. Ta, zgodnie ze swoją słoneczną nazwą, jakby na mnie czekała z ciepłymi, suszącymi promieniami słońca, by chwilę potem porwać szybkim zjazdem wzdłuż rzeki Noce w kierunku kolejnej z dolin Trentino, Val di Non.

Rowerem po Trentino
Droga rowerowa wzdłuż rzeki Noce w Val di Sole

Zawodzący Matterhorn Dolomitów

Jednak zanim szczęśliwie zjechałem z Madonny di Campiglio, na podjeździe do tego znanego narciarskiego kurortu spotkał mnie spory zawód. Oczekiwany piękny widok na grupę Dolomiti di Brenta z jednego z punktów widokowych w dolinie Val Rendena zginął w chmurach. Zamiast dumnie prężącego się naprzeciw mojej szosy efektownego trzytysięcznika Cima Brenta była tylko efektowna fotopanorama na tablicy informacyjnej. I co gorsze, podobnie rzecz się miała podczas kolejnej wspinaczki dwa dni później na przełęczy Passo Rolle. Wyjątkowo zmienna pogoda raz robiła mi nadzieję, rozwiewając chmury nad moją głową, by zaraz zasnuć je niskimi cumulusami. Gdy już dotarłem pod masyw Pale di San Martino, uważany za jeden z najpiękniejszych w Dolomitach, ponad dwie godziny czekałem, by uchwycić na zdjęciu jeden z jego szczytów, charakterystyczny Cimon della Pala, nazywany też Matterhornem Dolomitów. Bezowocnie.

Zachmurzone Dolomiti di Brenta
Zachmurzona panorama pasma Dolomiti di Brenta

Deszczowe Passo Cinque Croci

Dużo efektowniejszy i pełen wrażeń okazał się za to dzień z rowerowym podjazdem pod terenową przełęcz Passo Cinque Croci. Tuż przed jego rozpoczęciem, w miejscowości Canal San Bovo w dolinie del Vanoi, trafiłem na coroczne, lokalne święto "Verso l’alpeggio" z okazji wyprowadzenia owiec na górskie pastwiska - taki nasz redyk. Krótko przed moim przybyciem przez miasteczko przeszły ponad 2 tysiące owiec, a potem odbyła się wspólna biesiada, degustacja miejscowych przysmaków i koncert folkowej grupy. I ruszyłem w góry...

Droga ku Passo Cinque Croci w Dolomitach
Droga na Passo Cinque Croci

Sądziłem, że początkowo asfaltowy, a od schroniska Refavaie terenowy podjazd o nachyleniu około 6-8%, będzie popularną trasą w okolicy. Fakt przedłużającego się samotnego pokonywania trasy tłumaczyłem sobie świetną pogodą i chęcia przeciągnięcia słonecznej niedzieli przez rowerzystów którzy Passo Cinque Croci zdobyli wcześniej. Jakie było moje zdziwienie, gdy do charakterystycznych zabudowań farmy już na wysokości około 2,000 m n.p.m., dotarłem nie spotykając po drodze żywego ducha. Miałem kawał pięknych gór Lagorai tylko dla siebie, z dodatkową satysfakcją ze sposobu w jaki je zdobyłem. Niestety, z wcześniejszej pięknej pogody niewiele już zostało, a dzień miał się ku końcowi. Gdy dotarłem na oddaloną o dwa kilometry od farmy przełęcz Passo Cinque Croci (2,016 m n.p.m.) już mocno padało, a krótko po pamiątkowym zdjęciu przy charakterystycznym, pięcioramiennym krzyżu i rozpoczęciu zjazdu rozpętała się burza. Jak można się domyśleć, 20 kilometrów zjazdu do położonej aż 1,600 metrów niżej doliny Valsugana pokonałem w błyskawicznym tempie.

Passo Cinque Croci zdobyte!
Radość po zdobyciu Passo Cinque Croci

Trasy górskie, bikeparki, rowerowe hotele

Pokonana przeze mnie trasa na Passo Cinque Croci należy do systemu szlaków dla rowerowych górali. Tych w całym Trentino są tysiące kilometrów, pogrupowane w cztery oferty regionalne dla rowerów MTB. Pierwsza z nich to właśnie Dolomiti Lagorai Bike, pozostałe to Dolomiti Brenta Bike w okolicy Madonny di Campiglio, Mountain&Garda Bike po wzgórzach nad jeziorem Garda oraz 100km dei Forti. Częścią oferty Trentino dla rowerzystów górskich są także zaawansowane bikeparki, ze specjalnie przygotowanymi trasami. Co ciekawe, trasy te bywają tak przygotowane, by po zjeździe przygotowaną trasą biker mógł wrócić z powrotem na start... kolejką linową. Jeden z tych popularnych bikeparków należy koło Canazei w dolinie Val di Fassa, niedaleko przełęczy Passo Pordoi.

Droga ku przełęczy Passo Cinque Croci
Droga ku przełęczy Passo Cinque Croci

Na rowerzystów w Trentino czekają nie tylko przygotowane drogi rowerowe w dolinach i szlaki górskie. Do posiadaczy dwóch kółek - rowerów i motorów - kieruje swoją ofertę wiele obiektów noclegowych, poznać je można po charakterystycznych znakach. Rano i po południu do popularnych miejscówek w Dolomitach kursują autobusy, ciągnące specjalną przyczepkę na rowery. W tych najpopularniejszych miejscach na szlakach powstały nawet restauracje dla rowerzystów. Ale na mnie, rowerowym turyście, największe wrażenie i tak robiła infrastruktura związana z niezwykłymi-zwykłymi turystycznymi drogami rowerowymi - na przykład mosty przeznaczone wyłącznie dla rowerzystów. Najefektowniejszy był ten nad Adygą, niedaleko Rovereto, podobnymi podróżowałem jeszcze w dolinie Val Rendena.

Efektowny most rowerowy nad Adygą
Efektowny most rowerowy przed Rovereto nad Adygą

Kiedyś samochodem, dzisiaj rowerem

Kilka odcinków tras rowerowych poprowadzono po wąskich, krętych, górskich szosach, które wyłączono z normalnego ruchu zazwyczaj z powodu wybudowania biegnącego równolegle tunelu, zapewniającego samochodom szybszy i bezpieczniejszy przejazd. Na jedną z takich dróg trafiłem zaraz za Sarche, jadąc w kierunku Madonny di Campiglio. Myśląc, że mam przed sobą kilka kilometrów podjazdu po krętych serpentynach, na jednej z "agrafek" nagle zobaczyłem oznaczenia drogi rowerowej i znaki nakazujące zjazd rowerem w wąską, asfaltową trasę. Po chwili wydzielona trasa rowerowa w widowiskowy sposób wiodła mnie nad głębokiem kanionem i pod stromymi urwiskami w kierunku Val Rendeny.

Rowerem po dawnej szosie w Dolomitach
Droga rowerowa po dawnej szosie nad kanionem Limarò

Na biegówki do Val di Fiemme

Doliny Trentino kryją w sobie jeszcze jeden bliski mi skarb... Trasy narciarstwa biegowego! Wiele z miejscowości leżących w Dolomitach jest doskonale znanych amatorom biegówek, nawet tym tylko kibicującym przed telewizorem. W dolinie Val di Fiemme, na słynnym zboczu Alpe Cermis, położonym tuż obok miasta Cavalese, biegacze i biegaczki narciarskie, a wśród nich polska mistrzyni - Justyna Kowalczyk, kończą znany cykl biegów narciarskich Tour de Ski. Po drodze rowerowej, zimą zamienianej na trasę dla narciarzy biegowych, w tej i sąsiedniej dolinie - Val di Fassa, rozgrywany jest jeden z najbardziej znanych maratonów narciarskich na świecie - Marcialonga. A droga rowerowa biegnie prosto przez narciarski ośrodek w Lago di Tesero.

Stadion zimowy w Val di Fiemme
Stadion zimowy w Lago di Tesero w Val di Fiemme

Śladem dawnej kolei do Cavalese

Trasa rowerowa w Val di Fiemme wykorzystuje na dużym odcinku ślad dawnej kolei, zamkniętej w 1963 roku. Tutejsza kolej łączyła między innymi Predazzo i Cavalese z doliną Adygi. I to właśnie po początkowym fragmencie tej nieczynnej linii kolejowej Włosi poprowadzili jeszcze jedną niezwykłą drogę rowerową. Posiadająca szutrową nawierzchnię trasa biegnie z miejscowości Ora (po niemiecku Auer), do San Lugano. Okolice Ory były jedynymi podczas mojej wyprawy, gdy na chwilę opuściłem granice Trentino i wjechałem do Południowego Tyrolu. Jestem przekonany, że trasa ta jest najprzyjemniejszym sposobem na wydostanie się rowerem z doliny Adygi w kierunku wschodnim. Łagodne nachylenie w okolicach 2-4%, serpentyny wijące się po zboczu doliny Adygi z przepięknymi widokami na okolicę i kilka dawnych kolejowych tuneli na trasie z automatycznie załączanym oświetleniem, a jeszcze możliwość schowania się przed palącym słońcem w gęstym lesie... Moim zdaniem to świetna rowerowa brama do wschodnich dolin Trentino.

Kolejowa droga rowerowa w kierunku Val di Fiemme
Kolejowa droga rowerowa w kierunku Val di Fiemme

Odpowiedzialna górska architektura

Na mojej trasie przez Trentino kilkukrotnie zachwycała mnie architektura. Ale nie ta tradycyjna, wiejska, czy wręcz zabytkowa. Ta współczesna, jednak budowana w duchu odpowiedzialności za architektoniczne tradycje regionu. Nawiązując do tradycyjnego budownictwa formą lub wykończeniem, wiele współcześnie powstających w Trentino budynków wciąż pozostając w klimacie włoskiej prowincji. Z jednej strony krzyczą ekstrawagancką drewnianą formą, z drugiej - tym samym drewnem hołubią tradycji. Nie będąc naturalnie architektem, posiadając jedynie własny smak, z przyjemnością zatrzymywałem rower przy takich budynkach i marzyłem, żeby tak kiedyś u nas...

Współczesna włoska architektura
Współczesna architektura - Pinzano

Przykładem tej już bardzo wyjątkowej, bardzo nowoczesnej architektury jest nowoczesna trydencka dzielnica Le Albere, zaprojektowana przez włoskiego architekta Renzo Piano. W niej mieści się równie nowoczesne muzeum - Muse. Choć może to nie tyle muzeum, co ultranowoczesna placówka edukacyjna, zarówno dla dzieci, młodzieży, jak i dorosłych. Ekspozycje, eksponaty multimedialne, także laboratoria i sale wykładowe - wszystko w samowystarczalnym budynku, korzystającym z instalacji solarnych i geotermalnych. Na ostatnim piętrze nawet bryła żywego, prawdziwego lodu, sprowadzona z jednego z lodowców w Alpach. Koniecznie do zobaczenia.

Lód z lodowca w Alpach w Muse w Trydencie
Lód z lodowca w muzeum Muse w Trydencie

Trzeba pamiętać o tym, że prowincja Trentino to Alpy i Dolomity, a te z kolei to najwyższe góry na naszym kontynencie. Przyjeżdżając tutaj będziesz zachwycać się górskimi krajobrazami, cieszyć oko jednymi z najpiękniejszych, naturalnych scenerii w Europie, ale... musisz dać z siebie wiele, by dotrzeć we wszystkie te miejsca. Ale-ale - podobnie jak w relacji z naszej podróży po Alpach Wschodnich kilka lat temu - muszę podkreślić, że nie musisz mieć twardej łydy jak Rafał Majka, albo elektrycznego silniczka w ramie jak Fabian Cancellara. Nie musisz nawet wypożyczać elektrycznego roweru z jednej z wypożyczalni w Trentino. Wystarczy, że uzbroisz się w cierpliwość i spokojnie, na wysokich biegach w Twoim rowerze, dokręcisz do tablicy, oznaczającej górską przełęcz. A radość z pokonywania przełęczy właśnie w pięknym Trentino jest podwójna.

Serpentyny na zjeździe z Passo Rolle
Serpentyny na zjeździe z Passo Rolle

Nie jestem w stanie opisać wszystkich fajnych wrażeń z mojego kilkudniowego pobytu w Dolomitach i Alpach prowincji Trentino. A przecież jest jeszcze tyle miejsc, gdzie nie dotarłem. Zdecydowanie odsyłam na oficjalną stroną internetową Trentino po więcej informacji na temat możliwości spędzenia tam Twojego rowerowego urlopu. Bez znaczenia, czy jesteś sakwiarzem, jeździsz góralem, a może śmigasz na szosie - w Trentino jest miejsce na wszystkie rowerowe klimaty.

Nad Lago di Caldonazzo koło Trydentu
Nad Lago di Caldonazzo koło Trydentu

Jak dojechać do prowincji Trydentu?

Zwykle nie polecamy podróży samochodem, jednak jeśli zechcecie dostać się do Trentino z rowerami, to będzie prawdopodobnie najlepsza opcja, mimo ponad tysiąca kilometrów do pokonania z Polski. Najbliższe wygodne lotniska to Bergamo i Bolonia (to już Emilia-Romania), jednak zmuszeni będziecie pakować rowery, a potem jeszcze pozostanie dojazd do Trentino. Na północ Włoch można dostać się także pociągami z Polski z przesiadką np. w Berlinie, Monachium, czy Wiedniu, jednak - znowu - biorąc pod uwagę jazdę z rowerem, to nie musi być najwygodniejsze doświadczenie.

Rowerowy most w prowincji Trentino
Rowerowy most w prowincji Trentino

Gdzie spać w Trentino?

Podczas mojej podróży po Trentino spałem zarówno w hotelach, jak i małych, rodzinnych pensjonatach i kempingach. Tych pierwszych szukałem z powodzeniem na stronach Booking.com - nie miałem problemów, by rezerwować noclegi w Trentino popołudniami, dojeżdżając w daną okolicę, korzystając także z tych przeznaczonych dla rowerzystów. Tańsze od hotelowych były prywatne noclegi u gospodarzy z Airbnb - zakładając konto z naszego polecenia otrzymacie solidną zniżkę na Wasz pierwszy wyjazd.

Pytania i komentarze

piękne zdjęcia, zazdroszczę wyprawy i tych widoków. W Trydencie byliśmy tylko raz, kilka lat temu, ale miasto fantastyczne, pełne średniowiecznego uroku, marmurowych chodników i zabytków dla których czas zatrzymał się wiele, wiele lat temu ....

Tak, właśnie tak - czas tutaj jest tym sprzed lat, leżącym gdzieś w cieniu fontanny Neptuna w centrum miasta. Piękne miasto, zarówno na weekend, jak i na dzień przerwy w wyprawie rowerowej po Trentino, jak i nawet na przerwę w podróży autostradą na południe Włoch. Koniecznie do zajrzenia, zobaczenia, zwiedzenia.

Szymon, wspaniała trasa! Ja oczywiście rowerem bym jej nie robiła, ale powolnie samochodem, zatrzymujac się co 10 minut na wiele godzin. Cudo!

Agnieszko, "nie rowerem, ale powolnie samochodem"... Mam rozumieć, że rowerem zrobiłem ją szybko? ;) Jak wiesz, uważam, że to właśnie rowerem jest wolno i dokładnie. Miejsce po miejscu. Zapach po zapachu. Widok po widoku. Autem w ciągu 10 minut możesz przejechać i 10 kilometrów... ;)

Bardzo fajne zdjęcia :) Wycieczka równiezdobrze zorganizowanam, dobrze dobrana trasa. Dużo przydatnych informacji :)

Dzięki piękne :). Staram się, by oprócz prezentowania własnych wspomnień przekazać również trochę informacji praktycznych czytelnikom :)

Wspanialy wpis!!! Uwielbiam Wlochy.
Jakoze, z Monachium mam blisko, to czesto z rodzina tam jedzimy. Garda, Como czy ogolnie Alpy/Dolomity.
Za kilka tyg. wyruszam na Trans Alpin.
Doskonala robota!!!!

Jak Twój start, jak poszło? :)

Z Monachium, w porównaniu z Gdańskiem, to jest bardzo blisko! :) Zazdroszczę takiej bliskości do tak wspaniałych gór. Nie tylko z powodu roweru, ale przede wszystkim przez biegówki. Własnie zimą na biegówki najczęściej mijamy Monachium jadąc autostradą na południe.

Dzięki, pozdrawiam! :)

Dzięki Szymon za wspaniałą relację.
W tym roku równiez planujemy 10 dniowy wypad na południe Włoch. Niemniej swoją relacją tak nas zainspirowałeś, że rozważamy zmiane planów i zrealizowanie przygody rowerowej trasą podobną do Twojej.
Będę wdzięczny za informację jak najlepiej dojechać z Polski do Trentino i spowrotem.
Pozdrawiam :)
Grzegorz P.

Grzegorzu, jechałem samochodem, z Gdańska. Kawał drogi, rzeczywiście, ale można taką drogę wykorzystać jeszcze na dodatkowe pobyty "po drodze", jeśli czas pozwala.
Najbliżej Trentino jest lotnisko w Bergamo - najbliższe z tych, z których latają popularne linie w Polsce. Oczywiście są i bliższe, nawet w Trydencie, pod hotelem w którym spałem, ale niewykorzystywane przez duże linie.
Są jeszcze chociażby nocne pociągi z Niemiec, prosto do Trydentu. Tylko że tylko w niektórych można wozić rowery - nie pamiętam dokładnie warunków, niestety.
Zdążyłem, czy już po powrocie? Jeśli tak - jak udały się Wasze Włochy? :)

No ładnie! Gdy byliśmy we włoszech to przywieźliśmy mieszane wspomnienia, żeby nie powiedzieć że złe... Chociaż byliśmy w okolicach jeziora Como czyli ponoć jednym z ładniejszych miejsc tam. A tutaj po Twoim wpisie autentycznie cała zła aura pryska! Złe wspomienia zanikają, a patrząc na zdjęcia ciężko odmówić uroku tych miejsc! Szczerze dziękujemy za cudowną relacje + za przywrócenie wiary w piękno tego kraju! 

Hej, Vagabonds! :) 

Como to chyba jedno z najpopularniejszych miejsc w północnych Włoszech, w dodatku bliskość Mediolanu - wielkiego miasta. A Trentino to małe miasteczka, górskie wioski wśród pięknych krajobrazów. Nie ma wielkiego ruchu, nie ma przemysłu, a nacisk na promocję samego produktu turystycznego jakim są Dolomity, chyba nie jest zbyt nachalny.

Mi w Dolomitach zawsze jest pięknie. W Trentino, czy Południowym Tyrolu - zawsze gdzieś tam jest miejsce, gdzie można czuć się po prostu sobą i w swoim turystycznym, czy podróżniczym, klimacie :)

Wow, to się nazywa konkret-wpis! Marzy mi się takie przygotowanie szlaków rowerowych także w Polsce. Na zdjęciach wygląda to nieziemsko dobrze. Zastanawia mnie tylko jak bardzo trzeba być w formie żeby sobie na taką trasę pozwolić? 

Kinga, w żadnej specjalnej, naprawdę :).

Właśnie pisałem Poli, że wystarczy podstawowa kondycja, podstawowe zdrowie, by ruszać na rowerowe wyprawy. Przecież gdy już ruszysz przed siebie, nikt nie będzie Cię gonił, ani popędzał. Przecież chodzi o to, by zwiedzać i poznawać, cieszyć się nowymi klimatami. Jak Cię znam, na pewno dałabyś radę :)

Bardzo chetnie wybralabym sie w taka trase, bo uwielbiam gory i urokliwe miasteczka. Musialabym jednak potrenowac i ulepszyc kondycje.

Polu, wystarczy kilka, kilkanaście regularnych rowerowych wycieczek po okolicy i forma idzie w górę :). A potem włączony maksymalny poziom cierpliwości nie ma góry w Europie, na którą byś się nie wspięła! :)

Jestem pod wrażeniem! Wszystkiego - od samej trasy, przez ogrom przydatnych informacji aż po zdjęcia. Marzy mi sie długi wypad rowerowy i może właśnie już w sierpniu się uda, ale zacznę od Polski ;). Z tym że ta opiasana trasa wygląda tak bajecznie, że chyba wrzucę ją na drugi cel! :)) No i to espresso pod freskami... rewelacja! Dzięki za kolejną inspirację!

Ewo, dzięki, trzymam Cię za słowo! Jeśli nie podróżowaliście wcześniej na rowerach, na pewno lepiej jest zacząć od Polski. Ale po tym pierwszym kroku postawić kolejny w Trentino - doskonały plan! :) Przejechać kawałek Alp na początku rowerowej kariery to wspaniały motywator i próbka rowerowych przygód, jaka może Was czekać dalej :)

Świetna relacja Szymon, dużo przydatnych informacji. Wybrałbym się! ;)

Panie, przedostatnie zdjęcie miażdży! Ja to jestem zbyt słabym narybkiem żeby wybierać się gdziekolwiek w dłuższe trasy rowerowe, ale muszę napisać, coś, co nie będzie związane bezpośrednio z postem: O RANY, JAK TU ŁADNIE! A byłam już wiele razy i nie wiem, czy coś się zmieniło czy po prostu wcześniej tego nie dostrzegałam :-) Wiatru w kołach! ;-)

Dzięki :). Ale co do narybku, naprawdę, będę powtarzał zawsze, że to fatalnie, że turystyka rowerowa kojarzy się z... grubymi rybami tylko :). To znaczy, przyznaję, wciąż wożę parę własnych kilogramów za dużo ;), ale naprawdę, rowerem można jeździć zawsze, wszędzie i każdemu :)

Pozdrawiam! :)

Hej Szymon!
Świetna relacja! Planujemy podobną destynację w tym roku. Mamy chrapkę na Via Claudia Augusta, która nie jest pętlą. Pisałeś że jechałeś z Gdańska autem. Ja też jestem z Gdańska i myślałam, że opcja dojazdu autem nie wchodzi w grę, bo za daleko. Teraz zaczełam się nad tym zastanawiać :) Mam pytanie- gdzie zostawiłeś auto na czas wycieczki? Płatny parking?
Dzięki.

Hej Kamilo :), przepraszam, że dopiero teraz odpisuję :). Pojechałaś?

Auto zostawiłem pod hotelem przy lotnisku, gdzie zaczynałem i kończyłem wyjazd. Przed hotelem jest bezpłatny parking, myślę że bezpieczny - to zupełne ubocze, ślepa droga i nikt przypadkowy ani szukający złych emocji raczej nie trafia :)

Bardzo wartościowy blog! Trasa po dolomitach dopisana do mojej listy marzeń, z pewnością skorzystam z tego postu (i nie tylko) przed wyjazdem.

kaja.

Mam nadzieję! :) Dzięki za dobre słowo, ale jak widzisz, to tylko relacjonowanie rowerowo-podróżniczej pasji. Dużo nie trzeba, wystarczy pisać o tym, co bardzo się lubi. Najlepszy przepis na zaangażowany blog :). Pozdrawiam.

A jechać do Trentino czy do Emilii Romanii? Im więcej czytam Twoje strony tym bardziej nie wiem na co powinniśmy się zdecydować. Zazdroszczę tylu wspaniałych miejsc, prze pięknych okazji do podróży i zaznajamiania się ze światem. Uwielbiamy góry i rower, Trentino wygląda jak idealne połączenie. Znajdziesz chwilę by nam pomóc?

Trentino i Emilia-Romania to inne regiony, znacznie różniące się też tym, jak czuje się tu rowerowy turysta. Trentino to górskie doliny w Dolomitach i Alpach, biegnące wzdłuż nich drogi rowerowe i niewielkie, ale bardzo znane ośrodki turystyczne, często miejsca uprawiania sportów zimowych. Emilia-Romania to bardziej zwykłe Włochy, publiczne drogi o niewielkim natężeniu ruchu, więcej płaskiego w centrum regionu i oczywiście duże, znane miasta, ośrodki przemysłowe i kulturalne, jak Bolonia czy Parma.

Trudno mi powiedzieć czy jechać tu, czy tu. Powiem raczej, że warto jechać w obydwa miejsca. A w jakiej kolejności, to już zależy od Was :)

Cześć. Dzień dobry. Piękna strona i piękne podróże. Gratulacje. Piszę z prośbą o małą poradę, chciałbym wyruszyć w trasę dookoła Trentino. Szukam możliwości dotarcia do Trentino pociągiem lub autobusem. Wyruszam z Krakowa, z tego co widziałem, pociągi międzynarodowe nie zabierają rowerów to prawda? Chciałem pojechać Kraków - Wiedeń - Werona - Trentino, ale jak sprawdzałem pociąg Wiedeń-Werona to w regulaminie jest napisane no bikes, czy to prawda? Z góry dziękuję za wszelkie wskazówki i porady. Pozdrawiam

Cześć, dzięki za dobre słowo :) i przepraszam za opóźnienie w odpowiedzi... :/

Nie, to zupełnie nie jest prawda z tymi międzynarodowymi pociągami - zabierają i to bez żadnych problemów. Tamten region najlepiej sprawdzać na stronach bahn.de lub oebb.at - czyli kolei niemieckich lub austriackich. Oczywiście zaznaczając przewóz rowerów.

Jednodniowa międzynarodowa karta na przewóz roweru kosztuje 10 euro.

Jedynym problemem, choć dość istotnym, może być kwestia liczby miejsc na rower. Bo niestety, we wszystkich tych szybkich pociągach liczba miejsc jest ograniczona. Czasem do 4, czasem do 8, ale w pociągach Monachium-Wenecja (jedzie co dwie godziny!), miejsc jest kilkanaście.

Jak kupić bilet - najpewniej najpierw sprawdzić połączenie przez Internet, a potem osobiście w kasach międzynarodowych w dużym mieście. Ewentualnie na stronie kolei austriackich, niemieckie nie pozwalają na zakup biletu na rower przez Internet.

Powodzenia :)

Kiedy planowałem ostatnią wycieczkę rowerową przez Via Claudię, inspirowałem się waszymi zdjęciami, więc teraz odwdzięczę się filmem ze wspomnianej wycieczki ;)
Pozdrawiam
https://vimeo.com/607360944

Ale dobra robota, i z wyprawą, i z filmem - fajne sceny, na pewno macie mnóstwo wspomnień na lata. Dzięki piękne za linka :)

Też musimy pomyśleć o jeździe po całej Via Claudia Augusta... :)

Dodaj Twój komentarz