... po polskiej stronie na pewno czegoś zabrakło. Na zjezdzie z Serlicha Po kolejnym, ponownie nieprzygotowanym, zjeździe z Jamrozowej Polany do Dusznik nieopatrznie zapytałem o jakąś knajpkę - "ooo, panie, tylko w sezonie" usłyszałem od miłego pana z psem. A ja głupi myślałem, że to sezon narciarski w pełni! Cóż, Duszniki mnie nie chcą, więc ich nie oglądam, nie zaglądam na rynek - wsiadam w autobus i wracam szybciej do Wrocławia. A poprzedniego dnia o tej samej porze w Czechach sączyłem pyszne piwo w lokalnej gospodzie, na jaką trafiłem w drodze na nocleg. A potem kolejne - w następnej knajpce, już w miejscu gdzie spałem. Pamiątkowe zdjęcie, okolice Zieleńca Strasznie przykro, że z takiego wpisu nasuwa się wniosek, że dwa dni wspaniał...

Skocznia narciarska w Dusznikach
... ięc ich nie oglądam, nie zaglądam na rynek - wsiadam w autobus i wracam szybciej do Wrocławia. A poprzedniego dnia o tej samej porze w Czechach sączyłem pyszne piwo w lokalnej gospodzie, na jaką trafiłem w drodze na nocleg. A potem kolejne - w następnej knajpce, już w miejscu gdzie spałem. Pamiątkowe zdjęcie, okolice Zieleńca Strasznie przykro, że z takiego wpisu nasuwa się wniosek, że dwa dni wspaniałej, kompletnej narciarskiej wędrówki muszą mieć miejsce w Czechach. Że każda wizyta u Czechów karze smutnymi refleksjami na temat ich wyższej od polskiej kultury spędzania wolnego czasu. Że Czech potrafi coraz więcej, a Polak - jakby coraz mniej. Nic to, na koniec, pozytywniej - dzięki dla sympatycznej pary z Ząbkowic za cenne rady dotyczące powrotu! ...
Przeczytaj wszystko: Grzbietem Gór Orlickich na biegówkach.